Translate

sobota, 30 grudnia 2006

Jutro znowu mój szczęśliwy dzień hehe.

Uśmiecham się pod nosem cały dzień dzisiaj :D Mam problem z przypomnieniem sobie, co ktoś przed sekundą do mnie mówił :P Jestem taka rozkojarzona... Mama na przykład poprosiła, żebym zniosła do babci reklamówkę. To oczywiście zeszłam, ale bez niej :D Jestem wariatką. Po prostu zwariowałam... na JEGO punkcie oczywiście <3 haha.
Poza tym może byście tak powiedzieli cokolwiek :D Bo nie zostawiacie żadnego śladu, że mnie czytacie w ogóle :P Zawieszę tego bloga w końcu. Ja się tu produkuję i nic z tego nie mam :D Będę wdzięczna za wpisy, w końcu dzielę się z Wami wszystkim. Noo, może prawie wszystkim ;) haha. A Wam się nie chce napisać kilku słów :P Do roboty :* :D

piątek, 29 grudnia 2006

Długo to nie trwało :-/ :D

 


No to się urządziłam :D Miałam rację z tymi wątpliwościami, żeby tu o TYM pisać :D Jak nie ma potrzeby, to kurna szybki jest :P
W każdym razie, i oczywiście nie będę szczegółów ujawniać (czyli tajemnica, co dokładnie napisał) - kotuś już wie :D W sumie to może i dobrze, ale efekt jest porażający :D Na pewno się nie muszę bać, bo mu ufam i wiem, że namawiać nie będzie.
A tak poza tym... zastanawia mnie jak On teraz będzie funkcjonował z taką wiedzą :D Teraz właśnie rozmawiamy, roll. I jak dłużej pogadamy w ten sposób, to będę potrzebować ze 3 razy pod ten zimny prysznic iść :D
Kurna, teraz się jeszcze bardziej obawiam tego przyjazdu... chociaż z drugiej strony... może przemilczę, i tak wiadomo o co chodzi :x No ale się zobaczy :P Trzymajcie kciuki :*

środa, 27 grudnia 2006

Byłabym wdzięczna za opinie ;)

Miałam nie pisać, ale mnie to przerasta... Poza tym bałam się Jego reakcji, roll. Zresztą nadal się boję :D Ale muszę to komuś opowiedzieć, sama nie dam chyba rady...
Nigdy mi się to nie zdarzyło, tym bardziej jestem w szoku. Po kilku nieudanych związkach pozostały tylko złe wspomnienia, a teraz znowu coś nowego :P
Dobra, do sedna :D Nie wiedziałam, że można kogoś pragnąć aż tak :x Gdyby mi rok temu ktokolwiek powiedział, że będę potrzebowała zimnego prysznica, by poradzić sobie z podnieceniem, to bym go wyśmiała :D Jezu, ja naprawdę jestem nienormalna haha. A najgorsze jest to, że nie mogę się zapomnieć, nie mogę sobie tego zrobić... Jemu nie mogę tego zrobić :D Mamy dopiero po 20 lat. Tyle planów, roll. Ja wiem, nie należy od razu przewidywać "wpadki", czegoś najgorszego :P Ale ja znam swojego pecha :D Nie, po prostu nie mogę, więc to dość patowa sytuacja. Bardzo tego chcę, ale nie wolno mi tego robić, nie teraz... POMOCY!!!

wtorek, 26 grudnia 2006

"Bądź już proszę, bądź" :*

 


Sylwester... tak bym chciała, żeby już był, najlepiej jutro :D Nikt sobie nawet nie wyobraża jak bardzo, roll.
Jezu, nic innego mi po głowie nie chodzi teraz "...i mam takie niesamowite myśli na myśli, że nawet moja własna podświadomość się rumieni" :x :P
Cholera!!! Jestem chorą, bardzo chorą kobietą haha. Przyjedź wreszcie :D <3


niedziela, 24 grudnia 2006

Moja prawda :)

Ludzie powiadają, że się nie wie co się ma, póki się tego nie straci ;) Ja odkryłam całkiem inną prawdę, roll. Człowiek nie ma pojęcia czego mu brakowało, póki tego nie znajdzie ;) Kocham Cię kotuś <3 :*

Pamiętaj, że są ludzie, dla których największym skarbem jest
to, że jesteś, największym pragnieniem jest to, by być z Tobą,
największym marzeniem jest spełnienie snu, najpiękniejszy
sen to z Tobą spełniać sny i nigdy nie mówić żegnaj na
dłużej niż na chwilę. Pamiętaj, że jest ktoś, komu dzięki
Tobie serce bije szybciej i dzięki Tobie chce mu się żyć.
Pamiętaj o tym, by nie zapomnieć :)

sobota, 23 grudnia 2006

Boże Narodzenie

Jesteśmy daleko od siebie, ale pamiętaj, ja w to głęboko wierzę,
jeśli jest nawet jedna osoba, która tylko myślami
chce przyciągnąć do Ciebie to co najlepsze,
to na pewno wszechświat zawróci,
aby spełnić Twoje pragnienia.

Dostałeś już, ale bardzo mi się to podoba, więc napisze tutaj również :P Wszystkiego dobrego na Święta, kocham Cię kotusiu :*


A dla reszty mojej najukochańszej - dla tych, którzy tutaj zaglądają i odwiedzają mnie na blogu... Drodzy moi ;)

Wesołych Świąt!
Bez zmartwień,
Z barszczem, z grzybami, z karpiem,
Z gościem, co niesie szczęście!
Czeka nań przecież miejsce.
Wesołych Świąt!
A w Święta,
Niech się snuje kolęda.
I gałązki świerkowe
Niech Wam pachną na zdrowie.
Wesołych Świąt!
A z Gwiazdką! -
Pod świeczek łuną jasną.
Życzcie sobie - najwięcej:
Zwykłego, ludzkiego szczęścia <3

Zmiany, zmiany, zmiany...

 


Nastąpiła mała zmiana szaty graficznej, roll. 
"We belong together" ;) W każdym razie chciałabym... i obym się nie pomyliła... znowu...

A tak w ogóle to piszcie coś, a nie wchodźcie tylko :P Ja wiem, że jesteście, nie umiem wyrazić całej swojej wdzięczności, ale chciałabym jeszcze jakiś naoczny dowód na to :P Wiem, że dacie radę. Jesteście przecież życzliwi ludzie, no nie? :D Kocham Was :* <3


piątek, 8 grudnia 2006

Fragmenty wplecione: 1."Chodźmy razem" Josie Lloyd, Emlyn Rees 2. "S@motność w sieci" :)

"... jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność. Wróci: będzie Twój na wieki. Nie wróci: znaczy, że i tak nic by z tego nie było."
Boże spraw, żeby to się okazało prawdziwe :'( Bo inaczej kolejne rozstanie? Nie rób mi czegoś, z czym sobie nie poradzę, nie zniosłabym tego...

Co ja bym dała, żeby tej nocy nie było :P Wolałabym już być na miejscu, roll. Ciekawe czy tylko ja mam takie problemy :D Poza tym "gdy dotykam palcami warg, to już mnie mrowi". Wiem, że kiedyś przeczyta, może nawet przed moim przyjazdem :D Aż się boję :P
"Dotknę Cię. Już jutro. Dotknę...". A teraz "będę spała(...)niespokojnym snem zakochanej nastolatki" :D <3

niedziela, 3 grudnia 2006

Miłość wróciła, z jeszcze większym nasileniem niż kiedyś ;)

Cóż bardziej naturalnego od oczekiwania odwzajemnienia miłości? Każdy, kto kogoś pokochał mocno wie, jak wielkie jest to pragnienie... Jak bardzo wyczekuje się słów lub jakiegoś znaku, że ukochana przez nas osoba również nas kocha... A jak nadchodzi ten moment, tak bardzo wyczekiwany, upragniony, gdy dowiadujemy się, że nasza miłość jest odwzajemniona.... szczęście po prostu nas przepełnia.

Więcej już nic nie powiem, o!!! Znowu zapeszę, jeśli za dużo będę gadać :P Wolę się trzymać tej miłości, jak długo mogę... Ale teraz już o NIEJ cisza, w każdym razie jest i oby była jeszcze bardzo , bardzo, bardzo długo :D
Przy okazji, strasznie przepraszam wszystkich, że trochę się zaniedbałam w pisaniu. No cóż, po pierwsze brakło weny twórczej, strasznie mnie to wszystko skołowało i nie mogłam się pozbierać. Ciągle tylko byłam w kilku kawałkach, których nie dało się z powrotem zespolić w jedną całość. Na szczęście kryzys został zażegnany :P A po drugie, zaczął mi się uszczuplać "budżet czasowy", doszła mi praca, oprócz tego szkoła... W sumie zabiegana jestem dalej, ale szkoda mi Was, czytających i odwiedzających mnie :] Wdzięczna jestem, że to robicie i nie chciałabym, żebyście czynili TO na darmo ;) Postaram się, chociaż w niewielkim stopniu się poprawić, w takim, w jakim jestem w stanie.
Poza tym chciałam podziękować, że tak chętnie mnie tu odwiedzacie :) Jak zobaczyłam tą śliczną liczbę 500, to normalnie w szoku byłam :P I kiedy to w ogóle się ona pokazała już nie pamiętam, bo ciągle przybywa :P Dziękuję serdecznie jeszcze raz, buziaki dla Was :*

poniedziałek, 30 października 2006

NIEMOŻLIWE!!!

Jestem w szoku. Zostałam upomniana: "coś mało piszesz na tym blogu". Nie wiem jak Wy, ale to zakrawa na dowcip jesieni 2006 :P Ja i małość, to nie idzie w parze :D
Ja zawsze mam wszystkiego dużo... do pisania, do mówienia, do oglądania w telewizji, do słuchania, ale też pieniędzy, zajęć, zmartwień, przyjaciół, książek, kuzynostwa, bałaganu, włosów i mogłabym tak wymieniać bez końca :P
Normalnie nie rozumiem tego stwierdzenia powyżej, bo nic się tutaj nie zgadza :D Może jemu chodziło w tym sensie, że uszczupliłam dorobek słowny o JEGO osobę?? :D No cóż, przytaknę, bo to akurat prawda ;) Ale nie wiem czy to byłby dobry pomysł, żeby rozbudować refleksje na ten temat. Tym bardziej, że pretensje mogłyby źle wpłynąć na samopoczucie zarówno moje jak i JEGO ;) Więc lepiej sobie darujmy...
Chociaż wiesz, dla Ciebie wszystko :* Poprawię się special for you, już nawet pomału nadrabiam zaległości, nie sądzisz?? :P Nie mogę Cię przecież zawieść, ani pozbawiać uroku moich notek haha. Odbiłoby się to na Twej psychice, i miałabym ją na sumieniu :( Cóż by to była za strata, nie wiem czy udźwignęłabym na swych barkach TAKIE brzemię :P Ratujmy ją więc...
Zastanawiam się, czy sobie teraz nie nagrabiłam przypadkiem :D Liczę jednak na jego poczucie humoru - w końcu zawsze śmialiśmy się z tych samych rzeczy, toteż myślę, że spojrzy na mnie łaskawym okiem mimo wszystko ;) Mam przynajmniej nadzieję, żeby znowu nie było "coś mało piszesz na tym blogu" :P
Ale chyba dobrze mi idzie na razie, prawda? Miejsca niedługo braknie, ale cóż, czego się nie robi dla przyjaciół :* :D

Nowa era Edziowata, czyli wielki powrót do świata singli.

Jednak wrócę do moich romansideł, a raczej powinnam użyć tego słowa w liczbie pojedynczej, bo tylko jeden konkretny mam myśli. Ale nie po to, by się podołować jeszcze, że Nam się nie udało, ani żeby się użalać nad sobą ;) Bo z tym już koniec, osiwieć można przez to albo co gorsza połasić się na samobójstwo na przykład :P
Wracam, ponieważ ta książka jest ucieleśnieniem moich marzeń o miłości prawdziwej. Ciekawi mnie, czy uda mi się TO kiedykolwiek przeżyć... na razie prześladuje Edzię pech i nie chce sobie ode mnie pójść, zgredzik pieroński haha.
Przepraszam Was w ogóle, że te moje narzekania na NIEGO zdominowały treść ;) Wcale tego nie chciałam, samo tak wyszło :P Tym bardziej, że to nic nie pomogło, za dużo myślałam i za bardzo wierzyłam, że jak sobie ponarzekam to wróci :P No cóż, sama się wkopałam to teraz muszę iść po łopatę i się wykopać haha. Czyli podsumowując...
KONIEC UŻALANIA SIĘ, BIERZMY SIĘ ZA SIEBIE, BO ŻEBY ZNALEŹĆ KOLEJNY OBIEKT WESTCHNIEŃ, NIE MOGĘ MIEĆ PODKRĄŻONYCH I OPUCHNIĘTYCH OCZU, STROJÓW NIE PRZYMIERZAJĄC JAK U PRZEKUPKI NA JARMARKU ANI WYGLĄDAĆ NICZYM PASIBRZUCH PO TAKIEJ ILOŚCI JEDZENIA SŁODKOŚCI NA POPRAWĘ HUMORU :D AMEN!
"Nagle tak cicho się zrobiło w moim świecie bez Ciebie". "Tęsknię za Tobą aż mi w uszach szumi" <3

niedziela, 29 października 2006

Przekonałam się

Teraz to już na pewno koniec, straciłam resztki złudzeń... właśnie dzisiaj :) Dobrze się nie rozpoczęło, a już sobie mogę o tym związku zapomnieć :P Cóż, znaczy się mam pecha do facetów. Teraz się ze sto razy zastanowię, zanim się wpakuję w jakiś w kolejny :D
Czasem mam niezłe pomysły, żeby się dowiedzieć paru rzeczy, które mnie najbardziej interesują :D Napisałam na gg "każdy ma swojego łosia (w tym znaczeniu: przyjaciela - przyp. autorki hehe), mam i ja :P kocham Cię". Odniosło to pożądany skutek, bo dostałam odpowiedź w formie smsowej... "cieszę się, że masz kogoś". Zupełnie mnie nie zrozumiałeś kochanie, ale nie będę go wyprowadzać z błędu :D Ach, poza tym wyczuwam u NIEGO taką ulgę, aż słyszę jak wzdycha :P
Spoko, skoro tak uważasz to oddaję panu wolność - panie S. ;) Na siłę nie chcę zatrzymywać przy sobie, więc pozwalam Ci odejść... Mam nadzieję jednak, że możemy być przyjaciółmi ;) Że nie znikniesz tak nagle, jak się pojawiłeś :*
A tak przy okazji: WITAMY W CYWILU :P

środa, 25 października 2006

"Gdybyś był..." Łzy

 "Może, gdybyś był kimś innym, niż jesteś,
Jak srebrzysty pył uniósł się na wietrze,
Może, gdybyś był motylem w mej dłoni,
Chociaż jeden dzień, chociaż jedną noc,
Może, gdybyś był słowem w moich ustach,
Kołysanką, gdy kładę się do łóżka,
Mógłbyś nawet zobaczyć każdy z moich snów,
Ile dla mnie znaczysz, więc zasypiam już.

Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.
Wolisz być sam, zupełnie sam.
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.
Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat.

Może, gdybyś był ogniem, w którym spłonę
I kroplami łez, co spadają w me dłonie,
Może wtedy pokochałabym każdy nowy dzień,
Może wtedy zapomniałabym, że to tylko sen.

Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.
Wolisz być sam, zupełnie sam.
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.
Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną mój świat."

Ach, jak ten tekst pasuje do tego, co przeżywałam. I w sumie nadal przeżywam... ale już jest trochę lepiej, więc coś naskrobię ;) Jeszcze przeczytałam dziś ten artykuł - pomógł mi on o wiele bardziej niż wszystkie te ckliwe zapewnienia innych, że będzie dobrze, że dalej będzie tak jak kiedyś...
Cholera! Właśnie się kurna nie ułoży, teraz to wiem :P W dodatku nie mogę się przemóc, żeby zadzwonić, napisać... tak bardzo mi Go brak. Tych naszych rozmów, że mogliśmy się razem śmiać i żartować z tych samych rzeczy :) Ale nie mogę, po prostu nie mogę. Zresztą znowu zaczęłabym te swoje banalne gadki... czasem to nawet sama siebie nie mogłam słuchać, samej siebie nie poznawałam w ogóle :D
Jak pisze Maurycja, osoba porzucona, w desperacji popełnia 2 zasadnicze błędy. Jednym z nich jest to, że: "Zasypuje osobę, która odeszła tysiącem zapewnień o miłości i oddaniu, bombarduje nasączonymi szantażem emocjonalnym smsami, wymyśla całe mnóstwo pretekstów, żeby jednak zachować ciągłość kontaktu (...) Na nic się zda wchodzenie na coraz wyższe tony rozedrgania serca, na nic obietnice".
Cóż, taka prawda... nawet nie wiedziałam, że to nie tylko mój problem. A to co mówi Maurycja jest właśnie dowodem, że jestem jedną z wielu. W ogóle cały ten tekst jest niesamowity, po prostu zdziałał cuda :)
Kocham Go - to pewne, ale już się z tym tak strasznie nie czuję. On kocha mnie, tak mi się zdaje, tylko się pogubił. Nie chce mnie już widzieć nawet. Z tym chyba też się pogodziłam.
W ogóle ten tekst Maurycjowy napawa mnie optymizmem... "na jednym facecie świat się nie kończy" ;) Muszę tylko cierpliwie poszukać.
"Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości", ale teraz wystarczy tylko JĄ przelać na kogoś innego :D I ja to zrobię. Może nie dziś, nie jutro czy za rok, ale na pewno w przyszłości ;) A ON niech żałuje i tyle :P
Mam nadzieję, że coś się odmieni. Jednak jeśli nie, to nie stanie się aż tak wielka tragedia jak myślałam niedawno jeszcze :P I wiecie co?? Przestałam czytać te wszystkie "love story", jupiiii :P Powoli powraca dawna Edzia - to cudowne uczucie... bo jak ja zaczynam już romanse czytać, to jest naprawdę źle :P Ale dość o tym, jest coraz lepiej i to się powinno liczyć najbardziej :)

Mój młodszy brat już dorosły :D

Żeby nie było ciągle tylko smutno, to się pochwalę :P Miałam niezły ubaw w sobotę - 21 października, mój brat stał się pełnoprawnym członkiem dorosłej społeczności... Jego spojrzenie mówiło samo za siebie: "no nareszcie będę mógł robić wszystko, na co mi przyjdzie ochota, w końcu jestem już dorosły" :D Ach, jak to fajnie mieć te 18 lat, prawda?? haha.
Najlepsze jednak w tym wszystkim było obdarowywanie prezentami ;) Gdybyście widzieli te wesołe ogniki w jego oczach, jak patrzył na te koperty :D Gdyby Go znali tak dobrze jak ja, wiedzieliby, co to oznacza :D To spojrzenie mówiło, że tylko marzy o tym, by się schować gdzieś w kąciku i przejrzeć swój dorobek finansowy. a nie żeby w spokoju przeczytać, jakież to życzenia składają mu na tą niezwykłą okoliczność - jak myślała cała reszta haha. Przekonałam się o tym naocznie po imprezie, kiedy każdy zaproszony udał się w końcu do swojego domostwa na spoczynek :D Pierwsze słowa wypowiedziane przez brata, gdy zamknęły się drzwi za ostatnim gościem były mniej więcej takie: "no, wreszcie mogę biec do siebie i spojrzeć, jak hojni byli dzisiaj moi goście... tylko ciiii, bo ja przecież pazerny nie jestem, no nie??". Jeszcze mu przytaknąć musiałam haha. No naprawdę, czego On ode mnie wymaga, nie widzieli :D Cóż, to jest u Nas rodzinne, bo niby co ja robiłam, gdy była moja osiemnastka?? Wstyd się przyznać, lecz niestety to samo :P Jakżeby inaczej. Ale nic to... kto by się tym przejmował :D
W każdym razie urodziny miał bardzo owocne - nie będę zdradzać jego największych sekretów, ale była to całkiem spora sumka :P Nazbierała Mu się też pokaźna ilość i kartek z życzeniami, i słodkości, i wód toaletowych... uśmiałam się na przykład na widok "puszystej statuetki" (nie umiem jej inaczej nazwać, to trzeba zobaczyć) i bukietu z papierosów :D Ale najbardziej to padłam ze śmiechu przy Niezbędniku Każdego Osiemnastolatka - podoba mi się haha. Jeszcze z takim oto wierszykiem, posłuchajcie:

Trawka, fifka, papierosik, dwie zapałki, jeden grosik, srebrna płyta do słuchania oraz gumka do... (tu prawdopodobnie miało być słowo niecenzuralne jak się domyślam :P chociaż nie wiem, czemu nie użyli - przyp. autorki). Ten niezbędnik jest dla Ciebie, dzisiaj będziesz w siódmym niebie. Wiesz zapewne doskonale, co do czego się nadaje. Dzisiaj kończysz osiemnastkę i dlatego Tobie właśnie, ten niezbędnik przekazuję i sukcesów Ci winszuję. Pięknych kobiet i namiętnych, dużo kasy, stanowiska i "S" klasy.

Hahaha, niezłe co? :D Nie umiem zdjęć niestety umieszczać, ale może kiedyś się uda. Bo to naprawdę warto zobaczyć na własne oczy :P Pozdrawiam :*

piątek, 13 października 2006

Mezo@Kasia Wilk "Sacrum"

"Niesie tam, gdzie ptak... Nie najwyższe widzę gwiazdy, a szczęście dają, bo jesteś tam... Niesie tam, gdzie ja... Do ostatniej przystani dobiłam, wysiadam, zostaję... Niesie mnie, gdzie Ciebie, odnalazłam Cię, odnalazłeś mnie...
Wielkomiejski szum, natłok wrażeń, szukam znaku, który się okaże drogowskazem, tym razem nie sięgam do książek, gazet, mam przeczucie: muszę uciec w uczucie. Uciec światu, w którym wszystko jest jasne, a ludzie cierpią przez swoje aspiracje, jedyne takie święte miejsce, gdzie rozum przegrywa z duszą i sercem, a cały ten tercet wypowiada Twoje imię, poddałem się temu, jestem sam sobie winien, to mi nie minie tak szybko, tak łatwo, bo jesteś mą wiarą, nadzieją, zagadką, której nie umiem objąć rozumem, dlatego mam do niej taki szacunek, może zwyczajnie brak mi taktu, ale... Wierzę w Ciebie, moje sacrum...
Chcę do jedynego miejsca na ziemi, gdzie problemy przestają mieć znaczenie, do objęć, które akceptują me słabości, do nich pragnę, tylko do mej miłości. Jest na ziemi jedno moje małe miejsce, gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej, uciekam tam z moją całą miłością, wierzę w Ciebie, wierzę w moje sacrum...
Sacrum bez kontaktu z otoczeniem, oka mgnienie i mogę się przenieść w inny wymiar pozbawiony pancerza, w który codzienność bezwzględnie uderza. To błogostan, Panie, pobłogosław chwile, gdy każdy problem to błahostka, uciekam w moje świętości, objęcia tych, którzy akceptują moje słabości. Rodzina, o której zawsze marzyłem, dom, który był zawsze azylem, miłość, to najpiękniejsze sacrum, więc nie traktuj jej jak kontraktu, który zrywasz, gdy dzień masz gorszy, kiedy zyski chwilowo są mniejsze niż koszty, sacrum nie zmieni lekki podmuch wiatru, to źródło, którego nikt nie może zatruć.
Chcę do jedynego miejsca na ziemi, gdzie problemy przestają mieć znaczenie, do objęć, które akceptują me słabości, do nich pragnę, tylko do mej miłości. Jest na ziemi jedno moje małe miejsce, gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej, uciekam tam z moją całą miłością, wierzę w Ciebie, wierzę w moje sacrum...
Niesie tam, gdzie ptak... Nie najwyższe widzę gwiazdy, a szczęście dają, bo jesteś tam... Niesie tam, gdzie ja... do ostatniej przystani dobiłam, wysiadam, zostaję... Niesie mnie, gdzie Ciebie, odnalazłam Cię, odnalazłeś mnie..."

sobota, 7 października 2006

Wisława Szymborska

 "Zakochani"

Jest tam tak cicho, że słyszymy
piosenkę zaśpiewaną wczoraj:
"Ty pójdziesz górą, a ja doliną..."
Chociaż słyszymy - nie wierzymy.

Nasz uśmiech nie jest maską smutku,
a dobroć nie jest wyrzeczeniem.
I nawet więcej, niż są warci,
niekochających żałujemy.

Tacyśmy zadziwieni sobą,
że cóż nas bardziej zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.

A kiedy zasypiamy,
We śnie widzimy rozstanie.
Ale to dobry sen,
ale to dobry sen,
bo się budzimy z niego.

Trochę się zacofałam w pisaniu... niestety mam tyle na głowie, że musicie mi wybaczyć ;) :*
Poza tym już tak nie boli, bo się odzywa :P Najbardziej mi brakowało rozmów z NIM. Nawet nie bardzo się przejmowałam tym, czy mnie kocha czy nie, czy może coś z tego być czy nie... Brakowało mi JEGO, tak po prostu. Przyjaciela i kogoś, z kim mogłabym się dzielić smutkami i radościami ;) Wystarczy mi, że JEST... a czy coś będzie dalej z tej miłości, to już nie jest tak bardzo dla mnie istotne :) Żeby tylko BYŁ :) :*

poniedziałek, 25 września 2006

Boli :(

Mówiłeś, że kochasz,
mówiłeś, że tęsknisz,
a teraz nic,
pustka, tęsknota,
telefon nie dzwoni,
liczę,
że jeszcze wrócisz,
powiesz że kochasz,
że mnie nie opuścisz,
teraz jednak zerwał się kontakt,
zamknięta strona


Autor: Horsi.

Poza tym trochę zmieniłam tekst, więc zamieszczam stronę z tym wierszem: 
http://www.spojrzenia.com/smutek/obietnice-w9121.html

wtorek, 19 września 2006

A propos...

...tego ostatniego dowcipu o niezdanych egzaminach. Chyba sobie wykrakałam :-/ Niestety bez remisu, uczelnia wygrywa 3:1... a to już prawdopodobnie koniec meczu, roll.

Kurna, prawie jak polska reprezentacja haha. Oni też najczęściej przegrywają w takim samym stosunku punktowym :P Trzeba to po prostu przyjąć na klatę i już. A potem iść dalej...
No cóż, chciałam się wyrwać z domu do Krakowa, to mi nie wyszło po raz drugi :P Chociaż teraz i tak trochę lepiej było, bo dwa semestry zaliczyłam :D
Także już mi nie pozostaje nic innego, tylko zaoczne w Dąbrowie i szukanie roboty :-/ Bo jeden semestr to mi jeszcze zasponsorują, ale więcej chyba nie bardzo :P

Sesja na wesoło :P

CO TO JEST SESJA?
- System Eliminacji Studentów Jest Aktywny!

Po co jest sesja??
Żeby punkty ksero nie zbankrutowały.

I co? Zdałeś coś w tej sesji?
- Tak.
- A co?
- Pościel (hahaha)

Studenci na 2 dni przed egzaminem postanowili pojechać do kolegów w sąsiednim mieście. Zabalowali i wrócili za późno na egzamin.
Poszli do profesora i wybłagali go o egzamin na następny dzień. Powiedzieli, że pojechali do kolegów do sąsiedniego miasta, bo oni mieli lepsze notatki z chemii, ale jak wracali to im koło odpadło i dlatego nie zdążyli. Profesor się zgodził i kazał im przyjść.
W dniu egzaminu zamknął każdego w innym pokoju i dał im test. Pierwsze pytanie było za 5 punktów (bardzo skomplikowane zadanie), a drugie pytanie było za 95 punktów. Pytanie brzmiało:
- Które to było koło?

Studentka pierwszego roku na egzaminie z chemii:
- Na co dysocjuje Hg?
- Na H i na g, czyli na wodór i stałą grawitacji.

Wychodzą studenci z egzaminu z logiki...
Pierwszy - oblał, drugi - oblał... W końcu dziesiąty - zdał na 3. Podchodzi do okna, otwiera i krzyczy:
"Ludzie !!! Zdałem !!! Boże, jaki ja jestem szczęśliwy...!!!"
A echo z przyzwyczajenia: "...urwaaa, ...urwaaa, ...urwaaa!!!"

Egzamin przed komisją na studia prawnicze.
Egzaminator:
- Dlaczego zdecydował się Pan studiować na Wydziale Prawa?
Student:
- Tato, nie wygłupiaj się...

Student na miesiąc przed egzaminem zabiera się za naukę. Nagle odzywa się głos:
- To ja twoja intuicja, odpręż się, idź na piwo, masz dużo czasu.
Dwa tygodnie przed egzaminem student znów zaczyna się uczyć. Odzywa się ten sam głos:
- Człowieku, jest impreza, idź! Masz czas, nauczysz się...
Dwa dni przed egzaminem student znów sięga po książki. Odzywa się intuicja:
- Daj spokój, po co się będziesz uczył, przecież to jest łatwe, jesteś zdolny. Wyluzuj się, wypij coś, zaruchaj. Bez nerwów!
Rano w dzień egzaminu student postanowił jednak coś poczytać. Znów odzywa się intuicja:
- Co się przemęczasz, ja ci pomogę, siądź sobie, zapal, zrób kawę...
Student wchodzi na egzamin i widzi leżące na stole profesora kartki z pytaniami.
Intuicja: Bierz pierwszą z lewej i czytaj...
Student: O kurwa !!!
A intuicja: O ja pierdolę!!! (hahaha)

Idzie ulicą student fizyki, zatrzymuje go staruszka i pyta:
- Przepraszam chłopcze, czy dworzec PKP to w tym kierunku?
- Kierunek dobry - odpowiada student.
A kiedy staruszka odeszła, dodaje:
- Kierunek dobry, ale zwrot przeciwny.

Na egzaminie profesor zadaje pytania, ale student nie potrafi odpowiedzieć na żadne z nich. Zdenerwowany profesor w końcu pyta:
- A czym według Pana jest egzamin?
Student na to:
- Jest to rozmowa dwóch uczonych.
- A jak jeden z uczonych jest głupi?
- To drugi bierze indeks i idzie do domu.

Student przychodzi na egzamin z logiki i na bezczelnego pyta Profesora:
- Pan się łapie w tej logice, panie Profesorze?
- Oczywiście, co za pytanie!
- To ja mam taką propozycję panie Profesorze: zadam panu pytanie. Jeśli pan nie odpowie stawia mi pan 5, a jeśli pan odpowie wywala mnie pan na zbity pysk.
- OK, niech pan pyta...
- Co obecnie jest legalne ale nielogiczne, logiczne ale nielegalne, a co nie jest ani logiczne ani legalne?
Profesor nie znał odpowiedzi, więc postawił studentowi 5; woła swojego najlepszego studenta i pyta go o odpowiedz... Ten mu natychmiast odpowiada:
- Ma pan 65 lat i jest pan żonaty z 25letnią kobietą, co jest legalne ale nielogiczne.
- Pańska żona ma 20letniego kochanka, co jest logiczne ale nielegalne.
- Pan stawia kochankowi swojej żony 5, chociaż powinien go pan wywalić na zbity pysk, i to nie jest ani logiczne ani legalne...

Rozmawiają dwaj studenci:
- Jak mam napisać rodzicom, że znowu oblałem egzamin??
- No jak to jak??
"Już po egzaminie, u mnie nic nowego".

I tym optymistycznym akcentem... uśmiałam się jak hiena, więc muszę teraz "odpocząć przeponę" - na razie wszystkim :D

poniedziałek, 4 września 2006

A niech mnie

Brrr, jeszcze tylko tydzień został. Teraz to się boję dopiero. Że też mi się musiało tak nie udać, 4 examy... Umrę z rozpaczy chyba :D Normalnie można się pochlastać :P I to w dodatku matma, fiza, chemia i infa :-/ A fe! Wszystkie te, których nie cierpię... No może z wyjątkiem informatyki i trochę matmy, roll. Ale tamte dwa pozostałe to brrrr haha. Teraz dopiero będę se to wkładać do łepetynki, na maksymalnych obrotach :D No bo kurna jak nie zdam... to wolę nie myśleć nawet :P
Za to jeśli zaliczę sesję i wróci Sławek (taki mam właśnie chytry plan, a co hihi) :x Ojjjj, to będzie się działo - zrobimy imprezę, że ho ho :D Taką wspólną, roll. JEGO: że już wrócił na dobre z tego woja ;) I MOJĄ: że dalej jestem bajerancką studentką ;) "Ale będzie chlanie", jak ON to ujął haha. Także trzymajcie kciuki, żebym wcześniej nie umarła z wycieńczenia :D I od nauki :P

sobota, 2 września 2006

Wielki powrót w wielkim stylu ;) tak Sławek, o Tobie mówię :P

Nie wiem, czy pamiętacie tą moją ostatnią rozmowę ze Sławkiem. Chodziło mniej więcej o to, że nie chce mojej miłości, nie chce, żebym Go kochała, bo dla mnie nic dobrego z tego nie wyniknie...
Teraz już wszystko wiem :) On po prostu nie chciał, żebym cierpiała przez niego, bo to się tyle słyszy, że chłopak wyjeżdża do wojska i się nagle wszystko rozsypuje (z różnych powodów: odległość, brak chęci do czekania, za długi czas rozłąki, niedomówienia itd.). On chciał mnie po prostu uchronić przed tym - mój kochany i troskliwy Sławek :* ;)
Po tym długo trwającym milczeniu, przez które nie wiedziałam co ze sobą zrobić, nareszcie się odezwał. TO BYŁO COŚ :) Takiej siły i radości rozpierającej mnie i moje serce to nigdy nie czułam :D I wiecie co? Przegadaliśmy całą noc :P Dostałam chyba ze 20 smsów :D Powiedziałam Mu jak bardzo tęskniłam za tymi naszymi długaśnymi rozmowami :) Śmiał się ze mnie, żebym uważała, bo zbankrutuję :P Ale ja tam się nie przejmuję jakoś... zresztą musiałby się bardzo postarać, żeby mi kasy zabrakło :D To ten sobie zażartował, żebym jednak uważała, bo jak On się kurna postara, to się to może ślubem skończyć :x haha. Ja jednak się do tego wcale nie palę, Sławuś zresztą też nie. Przecież mamy jeszcze dużo czasu, w końcu co to jest 20 - 21 lat :P Więc wychodzi na to, że się nic między nami nie zmieniło ;) Nie mogę uwierzyć <3
Wszystko Mu wytłumaczyłam. Że tyle już wyczekałam, to co tam miesiąc w tą czy w tamtą (25 października wychodzi). Że z mojej strony jest dalej tak samo i nadal Go kocham ;) Że nie musi się o mnie martwić, jeśli przypadkiem coś by Nam nie wyszło - wypluć to słowo: tfu tfu, i odpukać w niemalowane drewno :D Przecież życie nie składa się tylko ze szczęścia. Tak jak się "wygrzebałam" po tamtym rozstaniu, tak i się "wygrzebię" po następnych (tfu tfu i odpukać haha, bo chcę, żeby to było na zawsze).
Nawet nie pytałam, czy nadal mogę siebie nazywać JEGO DZIEWCZYNĄ... nie musiałam ;) Dalej mówi do mnie KOCHANIE, więc sami rozumiecie ;) Chociaż, gdy tam coś z rozmowy wyniknie i ja się tak nieśmiało zapytam, czy jestem JEGO, a On mówi, że CHYBA, to ja i tak wiem, że się zgrywa :P Sam przecież mówi: "Jak się spotkamy, to się wszystko wyjaśni, się nie martw ;) No bo jak to tak? Dziewczyna na smsy?"... Więc co tu dużo pisać i myśleć, jest nieźle. Nawet bardzo nieźle :D Wystarczyło tylko poczekać, a wszystko się samo wyjaśniło i wyklarowało...

MIŁOŚĆ ... to słowo dla mnie już przeminęło. Marzyłam, wierzyłam w nią. A ona chodzi w twardej skorupie.
Teraz siedzę przy biurku i piszę.
MIŁOŚĆ... słowo dla mnie bez znaczenia. Bez sentymentów powiedzieć je mogę.

A jednak... coś mnie tknęło.

I choć piszę, że ta cała MIŁOŚĆ, love story, wielkie powroty są dla mnie bez znaczenia,
ja chyba w nią wierzę, bo... MIŁOŚĆ ludzi zmienia...
Trzymajcie kciuki, za Nas :) :*

wtorek, 22 sierpnia 2006

Pidżama Porno... nazywają się okropnie, ale pięknie o miłości śpiewają ;)

"One Love"

Miłość to biegun ciepła
Transcendentna energia
Miłość to późna godzina
Absolutna przyczyna
I moje serce czasem też
Czuje jej rytm
Kiedy zamykam oczy
Gdy nie dzieje się nic

Miłość nie drży na widok miecza
Jest kruchym ciastem powietrza
Którym zachłystuję się codziennie
To cholerna niepewność
Kiedy znowu wreszcie staniesz w drzwiach
I to czy zobaczę Cię na pewno

Miłość to raczej nie chemia
To nie są małpie gaje
Kiedy uśmiechamy się przez łzy
Kiedy przeklinamy się nawzajem
Ja nie mówię kocham
Pewnie dobrze wiesz dlaczego
Jestem prostym pytaniem
Ty jesteś na nie odpowiedzią...

Taka miłość jest jedna
Ty jesteś jedna
Jesteś podwiniętą rzęsą pod moją powieką
Taka miłość jest jedna
Ty jesteś jedna
Dlatego chciałbym ukryć nas za najodleglejszą rzeką.

piątek, 18 sierpnia 2006

Oby to się tak nie skończyło...

Poparazzi - "Nie opuszczaj mnie"

Nie opuszczaj mnie, nie odchodź, nie.
Ja kocham Cię, zostawiasz mnie
Widzę coś, czego nie mogę pojąć
Wytłumacz proszę, co zrobiłeś Mi.

Po co były wielkie słowa,
Które z kłamstw swych budowałeś
Na tym, co jest najpiękniejsze
W podły sposób tak zagrałeś.

Tak wybrałeś, twoja sprawa
To już koniec jedno wiem
Zabierz wszystko to co dałeś, chce zapomnieć, że istniałeś.

Powiedz tylko, jak zrozumieć głupie serce, co wciąż kocha.
Chociaż rozum każe zwątpić
Ono nadal ciebie woła...

Wiedziałam! Kurna wiedziałam, że z tego milczenia wyjdzie coś niedobrego :P On mnie chyba chce do grobu wpędzić haha. Pisze mi tak:
"Za bardzo Cię lubię, żeby się bawić z Tobą w miłość... przykro mi, że się we mnie zakochałaś... przepraszam... tylko tyle mogę napisać... przepraszam" :(
To ja się Go pytam:
"No dobra, teraz gadaj konkretnie, o co Ci chodzi, bo ja nie rozumiem, co ma znaczyć, że się nie chcesz bawić? Lepiej dla Ciebie, żeby to nie było na poważnie. W końcu chyba kiedyś mówiłeś, coś ustalaliśmy... że ja kocham Ciebie, a Ty kochasz mnie :( Albo ja głupia jestem :D Nieee, ja na pewno się przesłyszałam... wyjdziesz z wojska, to może Ci to z głowy wybiję, żebyś mi takie durnoty wciskał" ;) A Sławek mi odpisuje:
"Chodzi mi o to, że nie chcę, żebyś mnie kochała, bo z tego nic dobrego dla Ciebie nie wyniknie... raczej się nie przesłyszałaś niestety"...
I to by było na tyle. Koniec, kropka. On zdecydował, a ja to co, nie mam nic do powiedzenia? Grrr. I co ja mam teraz biedna zrobić... :'(
OK, on nie chce. A ja zastanawiam się czemu? Przecież kiedyś mi mówił, że tamto stwierdzenie, że mnie kocha, to na poważnie było... czyżby kłamał?

Że niby dla mnie nic dobrego z tego nie wyniknie... a może by mi tak pozwolił samej zdecydować? A że się tak spytam dodatkowo , co dla niego z tego wyniknie, gdy mnie rzuci? Poza tym jeszcze niech mi powie: "zostańmy przyjaciółmi", to Go chyba zabiję jak się zobaczymy haha.