Translate

czwartek, 29 listopada 2007

Wiecie?

Teraz się Wam już mogę przyznać 😉Tylko niech to między Nami zostanie 😛Bo ICH jest dwóch 🙈😅 Na razie tylko platonicznie 😄 Żadnych propozycji, ale czuję, że coś wisi w powietrzu. Może nie teraz, może jeszcze długo, ale moja intuicja działa i jestem prawie pewna, że TO nastąpi 😀 Ale CIIII 🙊😃

No cholera, należy mi się wreszcie nie? A swoim "byłym" definitywnie mówię ŻEGNAJCIE. Niech się ugryzą, o!!! 😜

środa, 21 listopada 2007

Polowanie na łosia 😛

Niedawno znalazłam taką niezłą akcję. No myślałam, że ze śmiechu dostanę skrętokiszek 😂 I że też mi się z moim słodkim łosiem skojarzyło - dobrze, że tego nie widzi 😄 Niechby tylko ktoś Go ustrzelić chciał, grr. No chyba bym udusiła 😛 Chociaż właściwie cała ta akcja niewiele ma wspólnego z polowaniem, w sensie strzelania czy czegoś takiego podobnego 😃 Poza tym zabójczy jest tam komentarz, też się ze śmiechu popłakałam: "Nie parkuj jak łoś" 😂 Zastanawia mnie w ogóle czemu akurat łoś, a nie np. osioł, koń albo zebra. Łosie wcale nie są takie głupie, wręcz przeciwnie 😛 Tyle że ja akurat mojego "Łukasiowego" łosia mam na myśli i to może dlatego 😅

Polowanie na łosie :D

A to jest ta stronka. Jak dla mnie rewelacyjna rewelacja 😝

poniedziałek, 19 listopada 2007

Sorry 😉

Po pierwsze, że nic nie pisze 😟Nie mam czasu po prostu. Poza tym kompa nie mam 😛 Kochacie mnie (tak myślę 😗 to mi wybaczycie milczenie 😄) No a po drugie, że nie zamieściłam tego zdjęcia weselnego. Nie da się... ale będę próbować jeszcze.

Dziękuję poza tym za czytanie, sadząc po ilości (ponad 1200 😛 )zaglądacie tu. DZIĘKUJĘ ŚLICZNIE 😍 Teraz muszę iść, kompa trzeba ustawić tam, gdzie był, żeby się nikt nie zorientował 😅

A tak poza tym, chciałabym wreszcie być kochana. Niestety nikt się nie kręci, a ja dalej kocham tamtego 🙈 Nigdy nie zapomnę tej miłości, zawsze będzie na pierwszym miejscu w moim serduszku 😇Bo to była ta prawdziwa, która zdarza się tylko raz 😉 I On wie, że Jemu to mówię. I to co w tym momencie, to też Jemu 😛

"Odtrącasz coś... nie, nie odtrącasz. Uprzejmie oddajesz mi coś, czego już nigdy więcej nie dostaniesz. (...) to, co odrzuciłeś, mogłoby się stać najlepszą częścią twojego życia".

Wiecie, to cytat z Nory Roberts, "Rezydencja" 😉😁Zresztą, mojego życia też 😛 PAPA ludkowie moi kochani 😘

czwartek, 11 października 2007

Hm hm hm...

Sis 😍 No pewnie, że kocham - przecież napisałam 😛 Nieważne, ja już szukam jakiegoś "zastępowego" 😅 Bo się robi coraz zimniej. Muszę mieć kogoś na wieczór do przytulania 😄

Tak poza wszystkim, to witam po przerwie 😉 Same nudy to nie ma co pisać właściwie 😛 Pracy nie ma i siedzę w domu. Ze studiami chociaż w porządku 😁Ale muszę sobie znaleźć jakąś robotę, bo nie wyrobię na tę naukę 😄

Aha, na weselu byłam w sobotę 😉Ale nikogo ciekawego tam nie spotkałam, żeby się załapał na te zimne wieczorki 😅 Sami żonaci, albo z dziewczynami 😀 Dobrze, że potańczyłam chociaż. Na szczęście mam dobrych kuzynów, a moje kuzynki dobrych mężów 😆 Suuuuuuuper było 😁 

czwartek, 27 września 2007

Nudy 😟

Jak mi się skończyła robota i siedzę ciągle w domu, to już powoli świruję. Tak przynajmniej 8 godzin miałam spokój. Teraz jak matka wraca, to zaraz się to kończy awanturą. No może nie tak zaraz 😇😆Dobrze, że chociaż mnie przy obiedzie oszczędza i mogę zjeść w spokoju 😄 Ale potem wieczorem, jak jej się coś przypomni, to wrrr. Chwilę czekam, no bo mam nadzieję, że sobie odpuści. Niestety to jest marzenie ściętej głowy 😅 Wczoraj już nie wytrzymałam, no to mi się dostało, dosłownie 😁 Mam wielkie szczęście, że dziś nie mam śladu na twarzy 😀 To się nazywa przemoc w rodzinie, jak nic 😂 Jeden z tej awanturki jest dobry skutek, nastała między nami zmowa milczenia 😅 Jaka ulga nie słyszeć tego ględzenia, no mówię Wam 😄


A o facetach... właśnie dostałam całkowity obraz sytuacji 😛 To bezduszne, egoistyczne, samolubne świnie i tyle :D Teraz to już nie mam złudzeń w ogóle 😉 I oświadczam, koniec z wykorzystywaniem mojej osoby. Skończyło się! Dosyć! Teraz się mogę kurna wyżyć w końcu 😎

środa, 12 września 2007

Nie obrzydzałam sobie i mnie nagrodziło 😛

Jak zwykle mam więcej szczęścia niż rozumu 😄 Przyznaję się do tego bez bicia i jest mi z tym dobrze 😛
Ostatnio w notce pisałam... nie mam po co przytaczać, bo jak co, to sobie przeczytacie 😉 W każdym razie poszłam do pracy w poniedziałek (dziesiątego) 😁Pracuję sobie, pracuję i nagle przychodzi "moja stażowa opiekunka do spraw urlopowych" 😃 Stwierdziła, że muszę wykorzystać 6 dni urlopu i od jutra (jedenastego) powinnam do pracy nie przychodzić 😅 Widzicie, że ta zasada jest bardzo do mnie adekwatna? 😋 Rozumu to mi chyba nigdy nie przybędzie, ale i tak miałam (i w sumie ciągle mam) szczęście 😆 Także od wtorku byczę się w domciu 😄 Byczę się to jest świetne słowo, określające mój stan rzeczy, ale chyba mi się należy w końcu nie? Zdałam przecież na DRUGI ROK, po wielu trudnych przejściach i niepowodzeniach, płaczach i ogólnej depresji... i należy mi się jakaś rekompensata za te "uczelnianie cierpienia" prawda? 😛
I co się to dzieje w ogóle, opuściliście się ostatnio czy co? Czy to może ja się zrobiłam tak nudna, że szkoda marnować czasu i chęci na czytanie? Mam jednak nadzieję, iż się poprawi ten stan rzeczy, bo nie wiem czy w innym wypadku będzie sens dalej to ciągnąć 🙈Taka mnie naszła refleksja, bo sprawdziłam ostatnio blogowe statystyki i niestety nie ma się czym chwalić. Ale to może tylko chwilowa "niedyspozycja". W każdym razie przerażająca... troszeczkę, żeby nie pisać czarnych scenariuszy zaraz 😜 I tak Was kocham, cmokaski przesyłam. Moje słoneczka kochane 😁

niedziela, 9 września 2007

Tralala, jestem zdolna 😎😝


Możecie mi pogratulować Słoneczka, w sobotę zdałam ostatni egzamin i jestem na drugim roku wreszcie. Tra la la (odtańczyła taniec radości - przyp. autorki😂). Cholera, należy mi się w końcu nie? No bo ileż można studiować 😅

Pierwszy rok za mną, teraz musi już być tylko lepiej 😁 Tra la la 😄

środa, 5 września 2007

No to mamy po lecie 😟

Smutno...

Brrrr, pierońsko zimno 😄 Ani mi się nie chce nic robić 😛 Najchętniej to bym zabrała stos książek, zrobiła gorącej herbatki z sokiem malinowym albo miodkiem, otuliła szlafrokiem i zawinęła w kołdrę 😉 Oczywiście z braku innego zajęcia 🙈

czwartek, 23 sierpnia 2007

Luźne ga(t)dki 😄

Jednak pojechałam, ale nie na piwko 😛 Mc Donald's odwiedziłam za to. W końcu święto, trzeba było się odstresować 😇Ale niestety znajomych nie spotkałam żadnych. Jakby się pochowali 😔Trudno w każdym razie, niech żałują 😁

Exam mam niedługo, bo już 8 września. I kurna nie chce mi się uczyć 😕😆 Niestety trzeba, wyjścia innego niestety nie ma 😊 I tak już w szoku jestem, bo ja prawie na drugim roku 😎 Gorzej jak... tfu tfu tfu, wypluj to słowo - kobieto, puchu marny😂 Zdam bez żadnego problemu, jestem w końcu Edzia zdolniacha czy nie? 💪😄

Praca mi się kończy tez niedługo, 19 września 😟Znowu będzie szukanie, wkurzanie się, że nigdzie mnie nie chcą, a na koniec zaś mama mi załatwi po znajomości 😖Co samo w sobie mi się nie podoba. Poza tym wychodzi na to, że się nie nadaję do niczego i mamusia mnie musi za rączkę prowadzić 😕 Wrrr 😃 Ale nic to, lepiej niech załatwi niż żebym musiała w domu siedzieć 😋 A kasa się przyda, choć to nie są jakieś kokosy 😁 Ale zawsze coś... 😉

wtorek, 14 sierpnia 2007

Mam ochotę na... bo jutro święto 😛

Bez skojarzeń kurna, na piwko mi się chce, na piwko 😄Tylko coś chętnych nie widać 😅 A jakby się znalazł ktoś, to niestety mieszka we Wrocławiu albo jeszcze gdzieś na drugim końcu Polski 😟 Bo z Olkusza czy Bukowna to nikogo 😛 Czyli wychodzi, że kolejny nudny dzień się szykuje 😐😄


poniedziałek, 13 sierpnia 2007

😕

Strasznie dużo ostatnio myślę 😌A to źle, zwłaszcza że zaczynam czytać od początku wszystkie te historie o miłości 😄 Głównie oczywiście "Samotność w sieci", co wprowadza mnie niestety w stan melancholii... czytam niektóre fragmenty i łzy same, w niekontrolowany sposób, bo wcale tego nie chcę, spływają mi po policzkach. Jak okropnie dawne wydają mi się czasy, kiedy odczuwałam to przyjemne ciepełko w okolicach serca 😋 I najbardziej ostatnio brakuje mi, by znowu ktoś takim czułym i pełnym miłości głosem powiedział do mnie: "Kochanie" 😉 Tak bardzo bym chciała...

Poza tym dalej na wesele nie mam z kim pójść. To znaczy nie wiem czy mam i czy w ogóle kiedyś będę mieć z kim 🙈

Komp znów poszedł w odstawkę i nie wiem, co ma mi Iza do powiedzenia w związku z tym 🙊😄 

A żeby nie było tylko takich smutów jak na początku, zamieszczam tekst piosenki Chodź, kochanie - i radzę sobie ściągnąć tę muzę, bo warto 😄 Cholerrrrrnie warto 😝


środa, 27 czerwca 2007

Najlepsza autorka, jaką znam 😍

Na skalistym urwisku, nad zatoką w stanie Maine stoi Towers, wspaniała rezydencja, z legendą o niespełnionej miłości i ukrytych szmaragdach - a także czterema siostrami, które bronią jej wbrew przeciwnościom losu...

Już wam kiedyś pisałam, że odkryłam boską Norę Roberts i jej książki 😊 Ta ostatnia, którą czytałam ("Rezydencja" właśnie) jest po prostu fenomenalna. Opowiada jednak tylko o dwóch z sióstr - Catherine i Amandzie. Losy dwóch pozostałych - Lilah i Suzanny, poznacie w "Rodzinnych Szmaragdach" 😉

Też muszę ją zdobyć i to zrobię, jakem Edzia 😄 Muszę jeszcze te examy zdać, żeby mi żaden na wrzesień nie został... inaczej z odzyskania kompa "kiszka" jak to mówią 😂🙈

wtorek, 26 czerwca 2007

Najgorsze za mną, uff😉


No i zdałam to cholerstwo najgorsze 😁 Makro i pieprzona Brzoza 🙈Znaczy się przepraszam: pan Brzeziński, czyli nasz główny prowadzący makroekonomię 😛 Zawzięty i niesprawiedliwy bufon 🙈😄 Ale ważne, że mam 3. Już nawet nie mam mu za złe, że tylko tyle 😛 U niego to albo jesteś geniusz ekonomiczny i masz 5, albo troszkę mniej umiesz i masz 3 😅 Ewentualnie 4 jak ma dobry dzień albo Cię lubi 😜 Ale to niezwykle rzadko 😕 Nadęty gburowaty sukinsyn 🙊 😆Ale to nic... ZDAŁAM... hip hip hurrraaaaaa 😄

Jeszcze tylko trzy wyniki i mam wakacje 😛 Teraz to już nie taki postrach, siejący zamęt i grozę jak na makro, ale zawsze 😉Trzymajcie za mnie kciuki jak do tej pory, bo na razie przesyłacie mi dobre fluidy 😘 Ale to już mówiłam, Siski zwłaszcza. Także nie przestawajcie 😊 Sisiaki, słyszycie mnie? Wiecie co macie robić 😛


sobota, 16 czerwca 2007

Dla wzruszeń warto żyć 😉


Dostałam tę historię od najwspanialszej kobietki, którą bardzo kocham, bo zawsze jest i pomaga mi, gdy jest dobrze, ale najbardziej ją cenię za to, że wspomaga kiedy mi ciężko i smutno na duszy... zwłaszcza w takiej jednej sprawie, pomogła mi jak nikt inny, zresztą razem ze swoją siostrą i jestem im bardzo wdzięczna, bo nie pozwoliły mi się załamać, dzięki nim właśnie wróciłam do normalności i znów cieszę się życiem... Dziękuję 😘😘😘😘 Oczywiście nie zapominam o bliźniaczce, bo przecież obie są przy mnie zawsze, choć mieszkamy tak daleko 😛 I obie je kocham tak samo i za to samo, nie muszę chyba powtarzać tego co wyżej 😉 Tym bardziej, że one i tak wiedzą 😁 Kocham Was, sisiaczki moje 💚Ale wracajmy do początku. Oto ta historia:

"Ona - ciągle uśmiechnięta, roztrzepana, szalona. Miała pełno pomysłów na każdy dzień, na każdy wieczór. To zawsze ona rozruszała każdą imprezę, nawet tę najsłabszą i nudną. Miała wielu przyjaciół. Kochała ich z całego serca. Potrafiła nie spać całą noc, słuchając w słuchawce, jak jej najlepsza przyjaciółka opowiada o najcudowniejszej randce, jaką kiedykolwiek przeżyła. Szczupła blondynka, duże niebieskie oczy... czasami wyglądała jak anioł. Na ulicy każdy chłopak się za nią obejrzał. Uśmiechała się i szła dalej. Dla niej wygląd nie miał znaczenia. Pielęgnowała to, co w środku. Chociaż na zewnątrz też była aniołem. Pomocna, uczynna. Okaz energii. Ona, Karolina.

On - uwielbiał imprezy, dziewczyny, alkohol i szybką jazdę. Nauka szła mu ciężko, ale był chłopakiem bystrym i inteligentnym. Wianuszek dziewczyn otaczał go już pod koniec gimnazjum, a gdy poszedł do liceum, zmieniał dziewczyny jak skarpetki. W miesiącu miał kilka. Bawił się nimi. Każdy to mówił i wiedział. Jednak mimo to miał wielu przyjaciół, którzy nie pochwalali jego zachowania, ale wiedzieli, że to przecież jego życie. Trudno było mu się oprzeć. Wysoki, wysportowany, ciemny blondyn. Niebieskie oczy i słodki uśmiech przyciągały każdą dziewczynę. Kumple uwielbiali w nim to, że kochał dobrą zabawę i wiedzieli, że zawsze mogą do niego przyjść, gdy rzuciła ich laska. Był lojalny wobec przyjaciół. Nigdy nie odbił dziewczyny swojego kumpla. Nie potrafił. Nawet, gdy ona chciała, on odmawiał, krzycząc na nią, co sobie wyobraża, zdradzając jego przyjaciela. On, Mateusz.

Jak się poznali? Mateusza wyrzucili z liceum, w którym obecnie się uczył. Przenieśli go do klasy, w której była Karolina. Dziewczyna pamięta ten dzień, gdy Mateusz wszedł do sali. Każda z jej koleżanek od razu poprawiła włosy i uśmiechnęła się najsłodziej, jak potrafiła. On z niewinnym uśmieszkiem usiadł za Karoliną. Już wiedział, którą dziewczynę "zaliczy" jako pierwszą. Zawsze miał swój plan. Podszedł do Karoliny na długiej przerwie. Poprawił koszulę i wyszczerzył lśniące zęby. Przedstawił się i pocałował ją w dłoń. Każda dziewczyna patrzyła na tą scenę z zazdrością w oczach. Rozmawiali o jego poprzedniej szkole, o tej. Był miły i czarujący. Potrafił urzec dziewczynę w 20 minut. Weszli razem do klasy, usiedli razem w ławce. Tak było przez najbliższy tydzień, aż Mateusz poprosił Karolinę, aby się z nim umówiła. Nie zgodziła się. Odeszła, pozostawiając Mateusza otępiałego, wpatrującego się w jej postać odchodzącą powolnym krokiem. Nie poddał się. Jeszcze żadna dziewczyna mu nie odmówiła. Wiedział, że wreszcie dojdzie do ich randki. Nie mylił się. Krążył koło Karoliny 2 tygodnie, aż wreszcie dziewczyna zgodziła się spotkać. Spędzili bardzo miło czas. Poszli na soczek, później do parku. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zarówno o ważnych sprawach, jak i o tych błahych. Czuli się przy sobie bardzo swobodnie. Odprowadził ją do domu, pocałował… Pragnął tego. Nie dlatego, żeby ją "zaliczyć", ale żeby po prostu dotknąć jej lśniących ust. Oddała pocałunek. Był krótki, ale na pewno na długo zapamiętany. Mateusz nie wiedział, co się dzieje. Spędzał z nią każdy dzień, każdą wolną chwilę. Czuł się przy niej tak błogo. Pragnął dotykać jej włosów, całować usta, czuć jej obecność i zapach. Pomyślał to pierwszy raz, gdy siedział z kumplami na piwie i ona weszła z koleżankami. Takie niespodziewane spotkanie, w ogóle się nie umawiali. Wtedy, patrząc na nią, jak tańczy i rusza biodrami, pomyślał: O nie… To niemożliwe. To nie może być prawda. Ja ją naprawdę kocham... kocham. Pokochał ją. Pokochał jej słowa, oczy, czyny. Chciał być z nią na zawsze. Na zawsze...

- Ty kochasz Karolinę? Kochasz Ją? - usłyszał od swojej najlepszej przyjaciółki, gdy powiedział, co tak naprawdę czuje.

Marta - przyjaciółka od lat. Nigdy nie popatrzyła na niego, jak na obiekt westchnień, tak samo było z nim. Znali swoje słabości, swoje mocne strony, każdy grzech i każde marzenie. A teraz Marta nie dowierzała własnym uszom. Mateusz się zakochał! Casanova jakich mało, kochał naprawdę.

- Powiedz jej to - poradziła mu Marta.

- O nie. Tego nie zrobię. Nie wiem, czy ona mnie... - podparł policzek ręką i dalej kartkował zeszyt od biologii. Marta usiadła obok i oparła się o jego ramię.

- Mateusz, nie przejmuj się. Coś wymyślimy... Powiesz jej, nawet gdybyś nie był pewien jej uczuć, ważne, że będzie wiedzieć, że ją kochasz. A ja wiem, że to prawdziwa miłość, jeszcze nigdy nie powiedziałeś o żadnej dziewczynie, że ją kochasz.

W pewnym momencie zadzwonił telefon. Mateusz sięgnął do kieszeni po komórkę i odczytał sms-a: Jestem w barze. Wpadnij. Muszę Ci coś powiedzieć. To ważne. Karolina. Pojawił się po 10 minutach. Pocałował ją delikatnie w policzek i usiadł naprzeciw niej.

- Co się stało? - spytał naprawdę przejęty. Martwił się, że coś się stało. Karolina siedziała smutna i zamyślona, aż w pewnej chwili rozpłakała się, zaniosła się strasznym płaczem. Mateusz wyprowadził ją z baru. Poszli usiąść na ich ulubioną ławkę do pobliskiego parku. Przytulił ją. Ona wtuliła się w niego i zaczęła szlochać. Nie wiedział, co się dzieje, co ma zrobić. Mówił, aby się uspokoiła, żeby mu powiedziała, co się stało, a ona jeszcze bardziej płakała. W końcu usiadła i powiedziała to w tak normalny, prosty sposób, jakby czytała książkę:

- Jestem chora. Wczoraj były ostatnie badania. Mam raka mózgu. Lekarze dają mi małe szanse na przeżycie. Chemioterapia… chemioterapia chyba nic nie da… Podniosła wzrok.

Mateusz stał, patrzył się w jej cudownie niebieskie oczy i płakał. Pierwszy raz. Ona ciągnęła:

- Tak bardzo się cieszę, że cię poznałam. Chociaż wiem, że jestem kolejną twoją zdobyczą... ale się cieszę. Jesteś takim wartościowym chłopakiem. Tak bardzo... tak bardzo cię pokochałam.

Wtuliła się w niego. Przytulił ją tak bardzo mocno, jakby ostatni raz trzymał ją w ramionach. Stali tak chwilę. Odgarnął jej włosy i wyszeptał:

- Skarbie, ja też cię kocham. Naprawdę cię kocham. Z całego mojego serca. Tylko ciebie. Zawsze ciebie. Musisz żyć. Musisz. Rozumiesz?

Jak to? Co? Kiedy? Ale... Tak. Przyjadę. Mateusz rzucił telefonem o ścianę. Osunął się na ziemię, przykrył twarz dłońmi i zaczął płakać. Jego mama weszła do kuchni. Ukucnęła przy nim, a on wyrzucił z siebie potok słów, łkając przy tym jak małe dziecko.

- Umarła. Mój skarb. Lekarze dali jej rok, minęły 3 miesiące. Umarła. A mnie przy niej nie było... Mama przytuliła go, chociaż wiedziała, że to i tak nie pomoże.

- Mateusz? Możesz przeczytać ostatni list Karoliny?- zapytała go mama dziewczyny.

- Tak. Przeczytam.

Było tyle ludzi. Wszyscy płakali. Jej ciało było ułożone w białej trumnie. W niebieskiej sukience i w delikatnych loczkach wyglądała jak mały anioł. Była aniołem. Każdy był tego pewien. Mateusz stanął przy trumnie. Wyciągnął pogniecioną kartkę i zaczął czytać. 

Kochani! Jestem taka słaba. Wybaczcie, że Was opuszczam. Moje ciało, chociaż dusza... Dusza zawsze będzie z Wami. Mamo, tato, dziękuje Wam za ciągłą opiekę i cierpliwość, to dzięki Wam zobaczyłam po raz pierwszy słońce, to dzięki Wam jestem. Przyjaciele, kocham Was, wiecie, prawda? Ale chcę wam to teraz powiedzieć, przez Mateusza. Kocham Was. Zawsze będę Was kochać. To wy dawaliście mi te chwile szczęścia. Dziękuję. Mateusz, skarbie, tak ciężko mi pisać do Ciebie. Kocham Cię. Kocham Cię czystą miłością. Zawsze tak będzie. Pamiętaj. Będę Twoim Aniołem Stróżem. Zawsze będę przy Tobie. Gdy będzie Ci źle wznieść oczy ku górze, ja będę siedzieć na którejś z gwiazd. Naszych gwiazd. Będę na Ciebie tutaj czekać. A kiedyś znów zatańczymy razem... Mamo, niech list przeczyta Mateusz. Tylko on pewnie się teraz trzyma. Skarbie, pomagaj moim rodzicom. Oni potrzebują teraz mnie, ale Ty jesteś częścią mnie. Pamiętajcie wszyscy o tym... Dziękuję… Karolina.

Zgniótł kartkę w dłoniach. Zaczął płakać...

- Skarbie, spotkamy się. Obiecuję Ci najwspanialszy taniec – powiedział, dotykając policzka dziewczyny.

Każdy podchodził do trumny. Mateusz odszedł na bok. Usiadł na ławce, wyjął kartkę, napisał coś, a potem wszyscy usłyszeli strzał...

- Mateusz!!! Nie!!!

Marta zemdlała. Mateusz leżał w kałuży krwi. Z pistoletem w dłoni. Łukasz, jej brat, podniósł kartkę leżącą obok. Zaczął czytać, łkając. 

Wybaczcie. Wybaczycie, wiem. Poszedłem zatańczyć pierwszy i ostatni taniec w niebie z moim aniołem. Będę z Wami. Tak samo jak nasz skarb. Pochowajcie mnie obok Karolinki. Teraz... Proszę. Chcę być z nią, Wybaczcie. Mamo, tato, Łukasz, trzymaj się stary. Marto. Przepraszam rodziców Karolinki. Miałem pomóc... Opowiem Wam kiedyś we śnie, co u nas. Obiecuję. Kocham Was, ale mojego anioła bardziej... Mateusz.


Piękne 😍 Wzruszyłam się kompletnie😭😭😭 Jest taki fragment książki "Samotność w sieci", który pasuje do tego, co ja właśnie przeżywam:

"Nie mogę przestać o niej myśleć (...) Jeszcze nigdy żadna kobieta nie poruszyła mnie tak (...) Gdy przypomnę sobie jej list (...) to po prostu łkam. Nie mogę tego opanować. Wyję." Na cały ten pokój. "Dlaczego Cię to spotkało? Dlaczego ona Ci umarła? Anioły przecież nie umierają..."

 POZDRAWIAM wszystkich, którzy też się wzruszają 😘

poniedziałek, 11 czerwca 2007

Szczęście 😁

Na egzaminie :P 

Ja to mam czasem więcej szczęścia niż rozumu 😂

Czas: 10 czerwca br. Miejsce: uczelnia. Zdarzenie: egzamin z socjologii. Ja: nieprzygotowana, bo kurna kto by mi się kazał z socjologii uczyć, jak poważniejsze examy to mnie czekają od 23 czerwca 😅 Poza tym bez ściąg, bo "mądra Edzia" oczywiście, dzień wcześniej była zajęta festiwalem TopTrendy w Sopocie, a nie ściągami 😆

Na swoją obronę mam to, że przed wyjazdem niedzielnym na uczelnię, Edzia udała się na stronę mojej grupy studenckiej, gdzie jak się okazało moja zapobiegliwa koleżanka, zapewne domyślając się, że gdzieś tam jest kilka takich "mądrych Edziów" bez ściąg, przesłała własnoręcznie wykonane notatki z wykładów 😄 I ja te notatki wydrukowałam, tyle że w formacie A4 😎 No, i egzamin napisałam z pocałowaniem ręki, bo nasza pani też się chyba domyśliła, że będzie taki ktoś jak ja 😂 Pilnować to pilnowała, choć raczej kiepsko, skoro wszystko spisałam z tych moich kartek A4 😇😅Wprawdzie zgiętych na pół, ale to i tak nie to samo, co ściąga 😜 W końcu było ich sześć, a ja z tym wszystkim na kolanach 🙊 Dobrze, że mi nie powypadały albo nie kazała mi się przesiadać 😃 Także niezła jestem 😂

Teraz dopiero się rozpoczną schody... makroekonomia i rachunkowość. Bleh 😛 Tu już nie będzie tak łatwo 😟Ale damy radę, nie mam zamiaru się poddać i zaczynać studiowanie od początku 😁

Trzymajcie tam za mnie kciuczki, dziubaski 😉 Słyszycie siski?? 😜 Wy to najbardziej, bo mi przesyłacie jakieś dobre fluidy zawsze, więc tym razem powinno się również udać 😀 Pozdrawiam całość czytelniczą mojego bloga, a Sisiaki PRZEDE WSZYSTKIM 😘😘😘😘

czwartek, 7 czerwca 2007

piątek, 1 czerwca 2007

A ja jestem takie duże dziecko raczej, ale co tam😂

Bądźcie dziećmi jak najdłużej,

jak dzieci się bawcie i śmiejcie,

i kochajcie jak dzieci,

i dziecka serce miejcie 😘😘😘😘


Pozdrawiam moje słoneczka wszystkie, które tu przychodzą i pamiętają o mnie 😍

czwartek, 31 maja 2007

Wszystko co dobre...

TWEETY 

Teraz się będę dopiero gimnastykować, żeby tu napisać cokolwiek 😉Brat wraca jutro wieczorem. Ale to nic,  jakoś się przemycę, zdolna jestem 😎 Poza tym On długo bez swojej Kasi i tak nie wytrzyma, więc pojedzie do niej do Olkusza 😃 To wtedy zrobię cyk- myk 😜

Nawet sobie nikt nie wyobraża, jak miło jest bez tego zgreda 🙊 Cisza, spokój, sama przyjemność 😂 No cóż, jak wróci to się zacznie od początku... a wkurzanie mnie to najbardziej, to Mu najlepiej wychodzi zauważyłam 😄 To się po prostu łączy nierozerwalnie z moim bratem, taki nawyk i w krew weszło już 😆 Biedactwo 🙈 Nie no, z tym to przesadziłam, taki żart, metafora taka 😛😀

Kompa dalej niet, cholernego radia muszę słuchać zamiast swoich eMPe3, wrr 😕 Ale cóż, sama tego piwa nawarzyłam, trzeba teraz pić takie niedobre i cierpieć 😄

Pozdrowionka dla wszystkich 😊 A najmocniej moje Siski ściskam, kocham Was 😘

poniedziałek, 28 maja 2007

Sesesese

Dalej to samo... kompa niet 😕Ale za to kasa się znalazła 😉 I kartę do telefonu se kupiłam, tra la la la 😀 Mówiłam, że ten brak przeżyję bezboleśnie?? 😛 Także połowa sukcesu. Jeszcze tylko ten komp i będzie komplet. Niestety, żebym dostała go z powrotem, wymaga to ogromnego wysiłku i gigantycznego szczęścia. Jak się nie ma szczęścia w miłości..... to może chociaż w odzyskiwaniu sprzętu 😂

Co poza tym? No u mnie wszystko dobrze 😛 Upał nie do zniesienia, ale przynajmniej mogę mieć niewiele na sobie 🙈 Taką kryptoreklamę sobie zrobię, a co. Wolno mi 😄 I powiem wam w tajemnicy, aż się prosi zaśpiewać: "gdzie Ci mężczyźni" 😂Na razie na horyzoncie pusto, ale może może 😉 Trzymajcie się 😘

P.S. Siski. Wiem, że się cieszycie jak pisam, ale same wiecie, jaka jest ostatnio situation 😉😋 Kocham Was, muah.

wtorek, 15 maja 2007

Odcięta od świata jestem😇

Ale to nic strasznego, nie martwcie się na zapas 😉 Po prostu mam małe braki na koncie komórkowym, a poza tym... Niech to cholera, no zabrała mi 😂 Kompa kurna nie mam, wyniosła na górę i zamknęła w szafie 😃 Co za PECH!!!! I kurna sobie w pokoju teraz patrzę na czarny ekran monitora 😆 Mam jeszcze mysz, klawiaturę i głośniki 😇 Niestety, zupełnie nieprzydatne 😂

Pięknie się załatwiłam, no nie? Zachciało mi się z matką polemizować, to teraz mam 😁 Sami widzicie, że temat jest bardzo adekwatny 😛

EDZIA ODCIĘTA OD ŚWIATA - teraz to sobie mogę co najwyżej pomachać palcem w bucie 😃 Noż kurna jego gajowego (to jest cytat z książki, którą ostatnio odkryłam... "Ślimaki z ogródka" Marty Madery... no w życiu się tak nie uśmiałam, do łez normalnie - polecam naprawdę, jak stąd do Honolulu 😂). Ani telefonu, no bo w końcu z pustego konta to i Salomon nie naleje 😄 Ani komputera, czyli tym samym ni czatu, ni gg 😆 Ale to jeszcze nic, po pierwsze i najważniejsze, czego najbardziej przeboleć nie mogę, to brak mojej muzyki i filmów 😛 A u brata oglądać na pewno nie będę: nie pozwoli mi to raz, sam wymyśli w tym samym czasie jakieś inne zajęcie na kompie to dwa, powie, że mu przeszkadzam to trzy, i że to jego pokój i nie będę mu się tu szarogęsić - to cztery 😁 To się nazywa dopiero uczynny i kochający braciszek. A niech go kaczka kopnie w zadek 😂 Ups, ciii 🙊 Przecież ja jestem apolityczna, ja mam rączki tutaj 😅 Tylko mi się tak wyrwało no (wstydzę się 😌😄).

Znowu odbiegłam od tematu wiodącego, rozgadałam się... typowe 😆 W każdym razie mam nadzieję, że to odcięcie od cywilizacji, że tak to ujmę metaforycznie, nie będzie trwało zbyt długo 😄Głównie to o kompa chodzi, brak koma to przeżyję bezboleśnie 😛 Tylko że na ten zwrot to muszę sobie solidnie zapracować 😱 Grzeczna córcia musi się uczyć, sesja za pasem 😀No oszaleć można 😦 Widzi mi się, że ten komp to w odstawkę pójdzie i to na czas bliżej nieokreślony 🙈Zachciało się polemiki w rodzinie, to sobie cierp (ironiczny śmiech).

Zwlekam się z kompa brata, sorry. Idę jeszcze po szmatkę, bo zaś mi mendziak powie, że klawiaturę utłuściłam 😄 Ślady swojej bytności w jego pokoju muszę przecież zatuszować, no nie?? 😇 Jestem kurna lepsza niż Bond 😝

My name is Oak. Edward Oak 😂😂😂😂😂😂😂😂

czwartek, 10 maja 2007

Powrót do normalności 😛

No to teraz będzie tak zwane...

 

 

 

 

 

 

 

 

WEJŚCIE SMOKA 😂

 

 

 

Chociaż w sumie powinno być smoczycy 😄 Ale może bez przesady 😛 Witajcie znowu, tadam 😁

Od razu na początku PRZEPRASZAM, musiałam jednak sobie to wszystko uporządkować 😉 Jak pewnie pamiętacie, po zawaleniu się całego mojego świata i w ogóle poglądu na miłość prawdziwą, sami wiecie, że to nie takie proste. Na szczęście, a mówię to ze świadomością pełną... W KOŃCU ZAŚWIECIŁO DLA MNIE SŁOŃCE 😛 Tylko nie myślcie od razu, że znalazłam jakiegoś księcia z bajki, o nie!!! 😄 Mam na myśli po prostu, że mi przeszedł stan zawieszenia, ze wszystkimi tymi cierpieniami, bólem i wyrzutami, zresztą wiecie, nie muszę nic mówić 😉Na tamto pierwsze, co prawdopodobnie większości z Was się przypałętało do tych ślicznych łebków 😜 przyjdzie czas w odpowiednim momencie, i cześć pieśni 😆

Na razie całą resztę sobie ułożyłam po swojej myśli 😁 Znowu chce mi się studiować i nie uważam tego za bezsens ani stratę czasu.

Wreszcie mam pracę, która mi pasuje 😊 Nie jest to może szczyt marzeń, ale przynajmniej nie czuję się tam jak intruz. Jak osoba, którą można wykorzystywać do brudnej roboty, wcisnąć jej byle co, a ona będzie zadowolona. W większości przypadków albo się miałam nudzić i zająć sobą, co polegało na czytaniu podręczników - no w końcu coś musiałam robić, żeby nie usnąć na siedząco, albo dostawałam szmatkę do wycierania parapetów, czy mopa do podłogi... pracownik biurowy, też mi coś 😄 Czasem tylko łaskawie miałam proponowane bindowanie dokumentów, przepisanie tekstu na komputerze czy pomoc przy kserowaniu. Wreszcie nie czuję się jak ktoś, kogo współpracownicy uważają za człowieka, z którym nie da się w żaden sposób porozmawiać... Nie wiem, czy oni myśleli, że ja jestem niemową, albo że nic ciekawego nie mam do powiedzenia?? Teraz przynajmniej pracuję na okrągło. Tak, że nie jestem w stanie stwierdzić, kiedy minęło te moje 8 programowych godzin. Sprawdzam, kseruję, piszę, poprawiam, przepisuję, podliczam... teraz czuję, że jestem biurowym pracownikiem, a nie sprzątaczką czy dziewczyną na posyłki. Ludzie są przyjaźnie nastawieni, życzliwi, w każdej chwili mogę się poradzić, kiedy nie wiem, co zrobić z fakturą. Rozmawiamy, śmiejemy się, opowiadamy historie "z życia wzięte" albo co się stało w "Magdzie M." 😄 To mi się podoba...

Poza tym życie rodzinne i życie w ogóle nie jest takie smutne, puste i podporządkowane tylko myślom o tym draniu 🙈 Wiecie przecież 😛 Znowu mam ochotę szaleć, bawić się, spotykać ze znajomymi, chodzić na spacery, do kina, na dyskotekę, po prostu być 😁 No i w końcu mogę przestać się poniżać... prosić, błagać, skomleć, żeby oprzytomniał i nie wbijał ostrzy w moje serducho... Było złamane, tyle miesięcy nie wiedziałam, gdzie jestem, co robię i właściwie po kiego grzyba? Na szczęście to już minęło, rana w sercu się zabliźnia 😉 Posklejałam je do kupy, wprawdzie zostały jeszcze osobno niewielkie odłamki, ale wreszcie mam mniej więcej całość, a nie miliardy kawałeczków 😛 Czyli krótko mówiąc... A NIECH TO JASNA CHOLERA, PRZESZŁO MI 😂Mogę zaczynać z czystym kontem, od początku 😛 Znowu KOCHAM życie 😎


środa, 14 marca 2007

Też tak chcę 😛


W niedzielę była u Nas Kasia, dziewczyna mojego brata... ta to ma dobrze 😛 Piotrek zaprosił ją do domu. Znowu 😍 Mamę szlag trafia coraz bardziej, że co tylko ma jakiś wolny czas, to biegnie do Kasi... A ja się w duchu śmieję, że dobrze jej tak 🙈 Mama twierdzi: "jak Ty możesz ją lubić, skoro Twój brat się coraz mniej uczy, tylko ciągle Kasia i Kasia" 😛Ale oni mają to gdzieś, kochają się bardzo i to jest najważniejsze, a nie to, co moja mama o tym sądzi 😉No i tak właśnie powinno być, dokładnie. Piotrek ma szczęście, że ma ją. Kasia ma szczęście, że ma takiego chłopaka 😁 I tu mi się od razu nasuwa adekwatne chyba pytanie... No właśnie Sławek, gdzie do cholery jest mój chłopak co?? 😡


sobota, 10 marca 2007

Czepiacie się 😛


Bo Wy to sobie myślicie, że pisać to można tak codziennie 😕

Oświadczam wszem i wobec, BEZ WENY ANI RUSZ 😛

A ona nie przychodzi tak często jakby się chciało... A pisać żeby pisać, ot tak byle co, to ja nawet zamiaru nie mam 😝 Cóż by to była za satysfakcja dla mnie z pisania o pierdołach i robienia z siebie głupszej niż ustawa przewiduje 😂 A jaka przyjemność dla Was z czytania nieciekawych, mało interesujących, bzdurnych, bez wyrazu, nudnych i nijakich tekstów? 😛 Cieszcie się, że w ogolę czasem przychodzi do mnie i coś naskrobię, bo byłoby ciężko. Ja uważam, że ani mnie ani Wam nie jest do szczęścia potrzebne, żebym codziennie pisała. Gdyby notki pojawiały się szybciej, to zaraz by się Wam znudziło przychodzenie. Za nudno by było z tymi kretyństwami, bo bez weny tylko to by zostało 😁A na razie na brak czytelników nie narzekam. Wystarczy spojrzeć na licznik 😉Więc się nie czepiajcie i nie mówcie co 5 minut, żebym więcej pisała 😎Nierealne 😋

poniedziałek, 5 marca 2007

Woooow 😱


Jezu, odkryłam bombę atomowa, która po prostu mnie rozerwała na strzępy, na tryliony kawałeczków 😄Rany, krytycy tu piszą, że jej książki to bestsellery... Gówno się tam znają 😂 Przeczytałam dopiero dwie, albo aż dwie. Ale się podnieciłam 😀 Ja uważam, że to, co ona pisze, to jest normalnie ponad tym. To jest lepsze jak (znowu te "liony")... tryliony bestsellerów. O niebo lepsze 😁 Po prostu o (czasami mam skłonności do przesady naprawdę, bez kitu😆) tryliony takich nieb.

Jezu! Normalnie znalazłam skarb 😍Coś jak brylanty, perły, rubiny, diamenty, szafiry i wszystkie klejnoty, jakie ktokolwiek widział na Ziemi i poza nią, razem wzięte. Jak nie wynajdę i nie pochłonę każdej jej opowieści, jak to zwykłam robić z książkami, które mnie zainteresują, to zjem własną głowę 😂

Zakochałam się... oszalałam, zwariowałam, zgłupiałam na Twoim punkcie - Noro Roberts!!! 💙💚💛💜 Poważnie 😛To co piszesz jest intrygujące, obłędne, oryginalne, porywające, wspaniałe, wzruszające, zabawne, piękne, zabójcze, oszałamiające, smutne, efektowne, romantyczne, znakomite, fascynujące, sensacyjne, słodkie, urocze, pełne erotyzmu, odkrywcze, zwalające z nóg, dramatyczne, niezapomniane, przebojowe, ekscytujące i genialne (nawet nie wiedziałam, że znam tyle pozytywnych przymiotników 😂). Jednym słowem - MISTRZOWSKIE 😁 Po prostu 💓 Jesteś królową...👑

W sumie to i tak za mało tych ochów i achów zrobiłam, chociaż tego się nie da wyrazić słowami znanymi ludziom na całym naszym globie. W ogóle żadnymi słowami 😋Przepadam za Tobą, Noro Roberts 😉😍

A teraz przepraszam Was bardzo, idę przeczytać jeszcze raz 😄 A potem jeszcze raz, i jeszcze raz... 😇 Jak już raz weźmiesz do ręki jej książki, to nie możesz przestać, to jest jak obsesja. Oczywiście dla znawców arcydzieł i tych, którzy uwielbiają czytać, podobnie jak ja.

Nie ma mnie dla nikogo. Musze się podelektować i pozachwycać. Sama 😛 Do następnego 😘


I znowu Pidżama Porno - tekst 😛


Chodź, chodź ze mną do łóżka

Zrobię to byś bać się przestała

Będę całował twoje palce

Będę dotykał twoje nagie ciało

Więc chodź, chodź ze mną do łóżka

Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie

Chodź ze mną do łóżka

Poczujemy się wzajemnie

 

Chodź, chodź ze mną do łóżka

Nie potrzebujemy się cieszyć po ciemku

Chodź, chodź ze mną do łóżka

Bez ambicji, grzechów, wstydu i lęku

Chodź chodź ze mną do łóżka

Ja będę w tobie, a ty będziesz we mnie

Najważniejsze jest to, że jesteś

Gdy możemy poczuć się wzajemnie

środa, 28 lutego 2007

Żałuje... ale nie zrobi nic, żeby było jak dawniej 😔

 

Brakuje mi Go takiego: wesołego i pełnego życia... Ale ostatnio coś nie bardzo się wczuwa w taki nastrój. Nie wiem, od czego to zależy. Chciałabym Mu pomóc, ale pojęcia nie mam, jak to zrobić 😌 Tym bardziej źle mi z tym na sercu i duszy, ciągle Go kocham i to dlatego jak przypuszczam 😉

Dostałam zaproszenie na urodziny 😍 I znowu powstaje ten sam problem: jak zrobić, żeby było dobrze każdej ze stron... Mnie, żebym pojechała i stała się tym samym najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Oraz matce, żeby mi pozwoliła pojechać i nie miała żalu ani pretensji, że pragnę tego najbardziej w życiu. Żeby zrozumiała, że to naprawdę kochany, miły i dobry chłopak, i krzywdy nikomu nie zrobi...

Nienawidzę Jej za to, że doprowadziła do mojej samotności😭Wolałabym, żeby wreszcie zmieniła to swoje pieprzone zdanie i te cholerne uprzedzenia 😠Tym bardziej, że: "mamo, nie masz racji" 😊 Ostatnio nawet Tom się ze mną zgodził, więc jestem pewna, że nie 😌 Dlatego proszę, Boże. Niech zrobi w końcu coś, żebym była szczęśliwa i przestanie się upierać. Marzę o tym każdego dnia, w każdej wolnej chwili, każdej nocy, w każdej sekundzie swojej bezsenności. Że kiedyś znowu będziemy razem. Kocham Cię eS, mój Najdroższy I Jedyny 💚😘

Ach, tak się rozentuzjazmowałam miłośnie 😂 że byłabym zapomniała. Wracając do tego zaproszenia... Wpadł mi do głowy, nagle i zupełnie niespodziewanie pewien pomysł, który mógłby się udać 😉 Ale nie wiem jak kotusiowi o tym opowiedzieć. Przyznam szczerze, że obawiam się, że Mu się nie spodoba i odmówi... Mogę zatem mieć nadzieję, że zagląda tu czasem jeszcze i mnie wyręczy z odpowiedzialności z ogłoszenia Mu tego zamysłu w bezpośredniej rozmowie 😜 Otóż 😎 Gdyby tak Skarbek zadzwonił, o ile znowu numeru nie zapodział, jak to zwykle było i ciągle musiałam Mu go przypominać 😃 Mógłby po prostu zaprosić mnie telefonicznie, ale mówiąc o tym najpierw mojej mamie 😁 Jeszcze lepiej, zaprosić również ją i ojca... a już w ogóle szczytem marzeń byłoby, gdyby Jego mama się wtrąciła, że byłaby zaszczycona, gdybyśmy przyjechali 🙈Nie sądzę, żeby przy takim audytorium miała jakiekolwiek wątpliwości i w ogóle pomysł, by odmawiać 😋 Ja, mój słodki eS i Jego sympatyczna, dobra, miła i kochana mama... z takim kompletem nawet "my mother" nie ma szans 😇 Jak myślicie?? 😛


wtorek, 27 lutego 2007

Powódź domowa 😅

Ale mieliśmy wczoraj ubaw... a najgorsze, że to wcale zabawne nie było. Można powiedzieć, że nawet tragiczne.

No mamusia miała atrakcje w trakcie kąpania się, nie ma co 😀 Ciekawe, jakie to uczucie. Stoisz nago, a z pralki tryska woda i zalewa Ci mieszkanie... Jezu, ale ten tekst mamy to powinno się gdzieś wyryć na wieczną pamiątkę i najlepiej jeszcze w miejscu najczęściej odwiedzanym przez ludzi 😂

Ja, brat i ojciec próbujemy zażegnać kryzys, a mama wrzeszczy z łazienki: "Cholera łapcie tą wodę!!! przecież ja goła jestem" (zanosiłam się ze śmiechu 😂😂😂). To straszne, okropne - ale jestem złośliwa wredota 😄

Także mieliśmy niezły bigos potem... woda z pralki zalała łazienkę, że trzeba Nam było brodzić jak czaple 😆W przedpokoju było trochę lepiej, ale i tak wyszło z tego jezioro Michigan 😛

A dalej woda spłynęła na dół na babciny korytarz, schodami i po barierce niczym wodospad Niagara 🤣

O, taki właśnie :D

Widzicie, nawet nie wychodząc z domu można przeżyć chwile grozy... szkoda tylko, że jakoś wcale nie byliśmy tym przerażeni 😀 A całkiem odwrotnie, uśmialiśmy się do łez 😛

czwartek, 22 lutego 2007

Lustro wspomnień 😍

"Kto pozna miłość raz

A potem straci ją

Inaczej patrzy na życie

Wie dobrze co to ból

Wie dobrze co to żal

I smutne noce łez

 

Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień tych dni

W których było tak dobrze nam

Słucham serca i słyszę Cię w nim

 

Widzę jak przytulasz mnie

Widzę jak nieśmiało dotykasz ust po raz pierwszy

Nad nami zapach szczęścia (...)

Jesteśmy znów najpiękniejszą z par

I nikt nie zabierze nigdy nam

Lustra wspomnień tych dni

 

Kto wierzył w miłość raz

A potem stracił ją

Inaczej patrzy na życie

Trudno zaufać znów

Trudno zapomnieć to

Co było najpiękniejsze

 

Tęsknię i sięgam po lustro wspomnień tych dni

W których byłeś tak blisko mnie

Słucham serca i słyszę Cię w nim...

 

...nigdy nie zapomnę..." 💖

Tekst: Gosia Andrzejewicz 

wtorek, 20 lutego 2007

Normalnie idę na REKORD 😂

A niech to, wchodzę tu i oczom własnym nie wierzę 😲 Jeszcze nigdy żaden mój blog, strona bądź profil nie były tak rozchwytywane... Wy wiecie, że za moment już będę miała 1000 na liczniku?? O odsłonach nie wspomnę (teraz już ich mam ponad 2000) 😁 Normalnie padłam na kolana z wrażenia i chyba długo mnie jeszcze będzie trzymać w tej niewygodnej pozycji 😂😇

Wiecie w ogóle, co wymyśliłam?? 😉To się najbardziej tyczy moich "zwierzaczków" ukochanych 😍 Muszę tylko ten swój zamysł trochę uporządkować, poukładać, usystematyzować, ułożyć, dopieścić... czy jak tam chcecie to nazwać 😋

Już dawno miałam taki pomysł, ale nie było czasu, żeby tak usiąść i na spokojnie to przemyśleć. Wybrać te cechy, którymi najbardziej mnie ujął/ ujęła, które najbardziej mi się podobają, za które najbardziej go/ją cenię i za które najbardziej ją/jego kocham 😁 A teraz do rzeczy...

Po prostu chciałam zrobić listę moich "zwierzaczkowych" przyjaciół, o wiele bardziej pomagających mi w trudnych chwilach niż Ci realni, a nawet moi najbliżsi z rodziny. Co ciekawe 😌 Opiszę każdego z Was jak najlepiej umiem i potrafię. Mam nadzieję, że się zbytnio nie zbłaźnię 😄 Teraz niech cały świat widzi i wie, że nawet w tym wirtualnym, który z czasem przekształcił się, a nawet bym powiedziała zlał się w jedno z tym realnym, można znaleźć przyjaciół na dobre i złe, co rozśmieszą, pocieszą, pogłaszczą gdy jest mi ciężko i smutno, pomogą, poradzą, podowcipkują, popłaczą (a wiadomo, że jak się robi to z kimś razem, wtedy jest lżej i łatwiej sobie poradzić z problemem, który te łzy wywołuje)... Kocham Was 😘😘

"Dziękuję Ci za to że jesteś i że ja mogę być" /cytat z "S@motność w sieci"/

Ja chciałabym powiedzieć tak o Was... dziękuję, że jesteście 😘😉

czwartek, 15 lutego 2007

Zwierzaczki moje kochane...

 ...musicie to przeczytać, koniecznie 😲

Pojęcia nie mam, kto to pisał, ale po prostu REWELACJA 😍 Jezu, tak bardzo chciałabym wiedzieć kto... piękna historia 💚💚💚

Zawsze się zastanawiałam, dlaczego jedni potrafią tak cudnie opisywać swoje przeżycia, uczucia, skłębione myśli, marzenia, pragnienia... A drudzy ten dar muszą tak okropnie długo wypracowywać, a i tak nie stworzą niczego tak zachwycającego i poruszającego jak na przykład to:

"Mały ekran pokryty jakąś warstwą kurzu... Kilka liter pojawiających się co jakiś czas, które nie mają żadnego znaczenia. Kilka zdań bez wyrazu... Parę obrazków i kilkanaście kropek.. Przecież to tylko czat. Miejsce które pozwala zadrwić z ludzi lub kogoś obrażać albo się z kogoś śmiać. Miejsce które nie ma znaczenia. Ktoś przychodzi ktoś odchodzi niezauważony. To tylko zwykłe okno które może zniknąć kiedy chcemy po naciśnięciu jednego małego krzyżyka. Jest wielu ludzi którzy tak właśnie do tego podchodzą. Ale ja nie jestem z tego ''gatunku''. Czasami mi się wydaje ze jestem inna niż cały ten świat. Każdego dnia wchodząc na czat miałam nadzieję że może tym razem poznam kogoś kto zrozumie... kogoś kto zawładnie moja duszą i myślami. Dziwne prawda? Może... Jednak dla mnie to nie tylko jakiś tam czat.. dla mnie to coś co pozwalało choć na chwilkę zapomnieć o tym co tak bardzo bolało.. Kilka chwil .. parę rozmów na czacie a na mych ustach pojawiał się uśmiech. Tylko czasami przez głowę przelatywała myśl czy te osoby poznane przed chwilą jeszcze kiedyś powrócą?... Czy następnego dnia będą pamiętać o osobie którą wczoraj poznali? O osobie która jest pokryta nutką tajemniczości... a jej całość ukryta jest w jednym wyrazie... który jest albo jej wymysłem lub też imieniem... Kilka lat temu czat sprawił że znienawidziłam świat wirtualny. Próbowałam uciec od niego jak najdalej. Pragnęłam uciec i nigdy więcej nie mieć z tym styczności. Mijały dni... miesiące ...lata... Pamiętam że tamtego dnia byłam zmęczona fizycznie i psychicznie. Długi spacer z dala od ludzi miał pomóc a jednak nie spełnił moich oczekiwań. Tak naprawdę nie chciałam z nikim się widzieć.. z nikim rozmawiać tu w tym realnym świecie. Po kilku minutach po kilku latach znów na ekranie pojawił się napis czateria.pl . Po długim namyśle weszłam na ''zwierzenia'''. Sama nazwa pokoju przyciągała i wydawała mi się najbardziej odpowiednia w tamtej chwili. Z obojętnością w oczach spojrzałam na obraz który przedstawiał ''pokój ogólny'' . Kilkanaście osób rozmawiających ze sobą o wszystkim i o niczym. Doskonale pamiętam że zaskoczyła mnie atmosfera w tym pokoju. Dziś zastanawiam się że może to było moje wyobrażenie.. że to tylko mi się tak wydawało. Jednak mimo wszystko postanowiłam tam pozostać. I nigdy tego nie będę żałować. To właśnie tego dnia poznałam ludzi którzy z każdym dniem stawali mi się bliżsi niż Ci których widzę codziennie. Dzięki Nim wracałam na ten pokój w każdej wolnej chwili. Pragnęłam jak najdłużej tam być.. jak najdłużej cieszyć się wraz z Nimi .. Opowiadać o tym co boli i o tym co sprawiało radość. Z dnia na dzień mogłam powiedzieć patrząc sobie w oczy że to przyjaciele.. moi przyjaciele których tak naprawdę nigdy tu nie miałam. Gdybym miała wymieniać zaczęłabym od Janka. To właśnie On pokazał mi ze potrafię wierzyć ..pokazał mi że potrafię szczerze się uśmiechać i przestać się bać. To On sprawił iż zrozumiałam ze na swój sposób jestem kimś wyjątkowym. To On sprawił ze przeszłość zaczęła zanikać Zawdzięczam mu tak wiele że nie w sposób tego wszystkiego wymienić. .. Nigdy bym nie pomyślała że to dzięki wirtualnej rzeczywistości poznam ludzi którzy nie wiedząc podarowali mi nowe życie.. Życie które nienawidziłam wcześniej... Tych osób jest jeszcze kilka.. Dragusia ... Iza.. Kinia .. Actros.. Altar. .Jazon .. Cytrynka.. Boxi. .Senti.. Kawus.. i wiele ..wiele innych.. Mimo upływu lat z kilkoma z nich utrzymuje do dziś kontakt... W chwilach złych i w tych lepszych wiem że wystarczy słowo a się zjawią... Nie ważne jest to czy będą na gadu gadu czy na necie czy zadzwonią... Najważniejsze jest że pokazali mi iż czat pozwala nawiązać naprawdę wiele szczerych ..i wieloletnich znajomości... Również tego dnia poznałam kogoś kto... hm sprawił, że noc bardzo zaczęła się dłużyć.. Świat zaczął nabierać kolorów... coraz częściej uśmiechałam się sama do siebie... W serduszku pojawiło się coś dziwnego.. Byłam pewna że więcej tego nie poczuję... Każdego dnia wchodząc na czat łapałam się na tym że go szukam... Bałam się gdy rozmawiał z kimś innym.... Bałam się że zniknie.... niczym płatek śniegu topniejący pod wpływem słońca... Wiedziałam że wtedy będzie bolało.... i to bardzo mocno... Każde jego słowo pojawiające się w małym oknie sprawiało jakbym dostawała kolejną dawkę energii ... jakbym dostawała skrzydła które mogły mnie unosić poza horyzont.... Wtedy ... w tych chwilach ..czas stawał w miejscu... świat się zatrzymywał.. byłam w swoim raju.. w raju który był tak nie osiągalny .. a dzięki Niemu znalazł się w mych dłoniach... Mijały kolejne minuty... kolejne godziny... dni... a On nadal był.. Nadal wytrzymywał... ''trzaskanie drzwiami'' i tą moją niepewność... Bo przecież jak można znów ufać ..skoro... nie raz... sen okazywał się koszmarem?... A jednak można? Po kilku miesiącach.. po kilkunastu rozmowach... któregoś dnia ..zadzwonił? Jednak to nie był pierwszy jego telefon.... Ten ... Był... pierwszym przed naszym spotkaniem... Usłyszałam jego ..spokojny a zarazem stanowczy głos... i te kilka słów.. że jest ..że czeka... żebym przyszła... Nagle ... świat znów zawirował... ukłucie w sercu sprawiło że nie mogłam złapać oddechu.. Strach sparaliżował to co mógł... W głowie pytanie... iść i spojrzeć mu w oczy?.... Czy jednak uciec jak najdalej.. bo po co ..znów się rozczarować... I w cale nie chodziło o jego wygląd.. o to wszystko.. chodziło o to że nie chciałam by to On się wystraszył... nie jestem ideałem i wymarzoną partią.. dla kogoś.... Po namowie ..bliskiej osoby ..odważyłam się i poszłam ..z sercem na ramieniu .. Im bliżej byłam Niego tym bardziej nogi odmawiały posłuszeństwa.. Z daleka jego widok wydawał się jakby zamazany ..tylko nie wiem czy to wina łez płynących po policzku czy też opadających płatków śniegu... W pewnym momencie do głowy przyszła mi jedna myśl.. ? przejdę koło Niego obojętnie... nie będzie wiedział że to ja.. przecież mnie nie widział.. więc się nie zorientuje..? Plan wydawał mi się idealny .. i taki prosty .. dzielnie ..kroczyłam do przodu.. W głębi ducha.. modliłam się by niczego nie zauważył.. Krok przeplatał się za kolejnymi krokami... Coraz szybciej ..coraz dalej... Spojrzałam przed siebie.. pomyślałam że jeszcze kilka kroków i Go ominę. .. Tak pięknie jest... marzyc... myśleć że nierealne stanie się realne. . Byłam zbyt pewna ze się uda... Po chwili usłyszałam Jego głos.. i spojrzałam pierwszy raz w Jego oczy. Serce waliło jak oszalałe.. nie mogłam złapać tchu.. Miałam wrażenie jakbym za chwile miała zapaść się pod ziemię.. Później czas płyną zbyt szybko.. Poza tym zawsze jest tak gdy nie powinien w ogóle ruszać.. Mimo wszystko nasza pierwsza noc minęła na bardzo długiej rozmowie.. a rankiem gdy otworzyłam swe oczy .. popatrzyłam jak słodko śpi.. I znów miałam swój raj i tylko dla siebie. Pierwsze spojrzenie pierwszy pocałunek .. pierwsze zetknięcie rąk.. Nie można tego opisać gdyż nie ważne jakich użyłabym słów nigdy nie oddadzą tego co wtedy czułam.. To zrozumie tylko ktoś kto sam to przeżył.. Później Jego powrót do domu. Znów zostałam sama z myślami z niepewnością i tęsknotą jeszcze większa niż kiedykolwiek. Nie wiem dlaczego ale coś w sercu mówiło mi ze będzie dobrze jednak obawa że więcej Go nie zobaczę przerastała wszystko. Zycie to dziwne zjawisko. Zawsze zaskakuje wtedy gdy najmniej się tego spodziewamy. Już tego samego dnia telefon zakomunikował iż przyszły kolejne wiadomości od Niego... Czarny pomału zaczął zanikać. Od tamtego dnia witały mnie promienie słońca przenikające do mojego pokoju. Jakby dawały znak że to dopiero początek historii która będzie bardzo długa. Ten dzień to pierwsze spotkanie sprawiło że nasze rozmowy na czacie .. gdziekolwiek nabrały innego obiegu. Były napełnione szczerym uczuciem .. nadzieją i wiarą że będzie to nie mój raj lecz Nasz wspólny. Jeszcze bardziej zaczęłam tęsknić jeszcze bardziej zawładną moimi myślami .. moja duszą i sercem. Już bardziej chyba się nie da. Od poznania na czacie minęły prawi dwa lata. Jednak jak w związku bywa czasami są chwile gorsze czasami lepsze. Ja zrozumiałam wiele.. Wiem że by było dobrze muszą się starać dwie osoby i chcieć tego samego. Dziś ...wstrzymuje oddech ...widząc jego wzrok... czując jego usta ...jego dłonie.. błądzące po mym ciele... jakby szukały czegoś..... co można mieć już na zawsze ...drżę ...gdy szepcze mi do ucha.... gdy czuje że za chwilę... odpłynę w jego ramionach... ...staje się wyjątkowa... gdy za każdym razem udowadnia mi ze potrafię być... jego ideałem.. ..zaczynam wierzyć ze raj istnieje... gdy trzyma moją dłoń .....na swym sercu... podziwiam promienie słońca które przesyła mi... w każdym słowie.... które jest ..gdy otwieram zaspane oczy... pomału ....zaczynam istnieć..... oddychać..... czuć... ze potrafię poznać szczęście..... że potrafię.. znów.... być..... ze jestem ..kimś. Tak więc czat to nie tylko iluzja.. to świat wirtualny który w jednej chwili może stać się światem realnym. Czat pozwala nam się otworzyć.. Pozwala zrozumieć siebie . ludzi .. sytuacje.. Pozwala mieć marzenia i sprawia ze mogą być realne... Wszystko zależy od człowieka i Jego podejścia. Ja życzę każdemu by trafił na takich ludzi którzy są wyjątkowi... którzy wiedzą że czasami słowa potrafią bardziej ranić niż gest.. i że słowa dają więcej radości niż jakiś przedmiot. Dla mnie czat zawsze pozostanie czymś bardzo bliskim.. przecież gdyby nie On .. nie poznałabym co znaczy prawdziwy przyjaciel.. szczere uczucie i wiara w samego siebie. ?) . A dziś zostaje tylko przyszłość.. Za kilkanaście dni . ja i moje "netowe przeznaczenie" zamieszkamy razem.. Planujemy stworzyć wspólny dom.. naszą rodzinę.. Ja wierze że jeśli się czegoś bardzo chce staje się to realne.. Teraz zostaje tylko kwestia czasu .. który znów zaczyna się dłużyć jak Go nie ma na wyciągnięcie ręki.. Jednak tyle przeżyliśmy że miesiąc czy dwa nie robi chyba żadnej różnicy... ...otworzyłam dziś.... swe serce.. by mogło znów poczuć jak bardzo... otworzyłam dziś swa dusze.. by mogła zrozumieć dlaczego... wyrywam kartki z pamiętnika... przeszłość.. zaczyna zanikać... dziś.. nadeszła wiosna.... spotkałam ją za rogiem .... podarowała mi bukiet ...szczęścia... obiecałam go pielęgnować.. Tak naprawdę to szczęście nadeszło tego dnia ..gdy na necie poznałam swojego Anioła... Gdy świat wirtualny znów pomieszał się z moja mała szarą rzeczywistością. Wtedy gdy czat stał się moją przystanią... nadzieją..."

No i co, mówiłam?? 😜 Śliczne, wzruszające, chwytające za serce, smutne a zarazem radosne, interesujące, mądre, emocjonalne, urocze, piękne... jednym słowem TALENCIK, nie potrzeba więcej słów 😉 O mamuńciu, w dodatku z mojego pokoju czatowego 😍 Okropnie chciałabym wiedzieć, komu zawdzięczam te łzy, które teraz płyną po moich rozgrzanych i rozpalonych policzkach... a najśmieszniejsze, że nie wiem, czy ze szczęścia, wzruszenia czy z czegoś całkiem innego jeszcze... 😊

środa, 14 lutego 2007

Coraz lepiej 😉

Trochę spóźnione, ale najważniejsze, że przynajmniej zdążyłam przed północą 😛 Z całego serducha życzenia składam:

Nic nie słychać w krąg innego,

Tylko: - Dziś Dzień Walentego.

Każdy wysyła liścik swój,

A ja ciągle noszę mój.

Boję się go wysłać Tobie,

Ciągle myślę: - Co on powie?

Czy go podrze, czy wyśmieje,

Czy dla niego ja istnieję?

Może tak, a może nie?...

Jedno wiedz, ja kocham Cię! 😘

A co do tytułu 😉 Nareszcie rozmawiamy, tak naprawdę... Nawet nie wiecie, jak mi ulżyło. To jeszcze nic takiego i może ktoś mi powiedzieć, że to trochę mało, ale ja się nie zgadzam 😛 Cieszy mnie to. Zwłaszcza, że ostatnio wszystko było jakby zapomniane i pokryte grubą warstwą kurzu 😇 A teraz przynajmniej możemy normalnie pogadać 😁 Nic wielkiego, ale lepiej hyc niż nic - jak mówi moja babcia 😂

Nikt sobie nawet nie wyobraża, ile to dla mnie znaczy i jak bardzo, strasznie i okropnie mi brakowało takiego właśnie JEGO... co rozśmiesza, jest dowcipny, ma poczucie humoru, które tak bardzo kocham, powygłupia się, pomądrzy, jest refleksyjny, opowie coś fajnego, pocieszy, doradzi, zrozumie, wysłucha, pomilczy ze mną też... Tego, że po prostu jest i zawsze mogę go pomęczyć, choć troszeczkę 😀

Ach, no i wybaczcie, że znowu się zaniedbałam 😟W pisaniu oczywiście 😜 Ale tak strasznie jestem zajęta i zabiegana, w domu, w pracy, na uczelni... no nie mam kiedy przysiąść. PRZEPRASZAM 😘 Zdam jeszcze ten ostatni egzamin w piątek, to myślę, że będę w stanie coś na to zaradzić. Napiszę wkrótce 😛


niedziela, 28 stycznia 2007

Nie udało się 😢

Normalnie ja go podziwiam. Ja bym tak nie mogła - zwłaszcza po tym, co razem przeszliśmy. Ale on ciągle się upiera... Poza tym traktuje mnie jak powietrze, już nawet nie rozmawiamy. To okropne. A ja dalej go kocham i pewnie dlatego jest mi z tą sytuacją jeszcze gorzej. Ale teraz już widzę, że nic z tego nie będzie 😢 Starałam się zmienić ten stan, jednak wychodzi na to, że będę musiała pogodzić się z kolejną porażką, bo moje wysiłki spełzły na niczym😕

Matko, nawet doszło już do tego, że się zaczęłam poniżać... nie będę się tu rozwodzić na ten temat, zresztą to bolesne i aż wstyd się przyznać w jaki sposób... W każdym razie zaczęłam się zachowywać jak skomlący pies, a to chyba jeszcze gorzej wpłynęło na to, co się dzieje, na jego decyzję.
I na co mi to było? Teraz wyszłam już na kompletną idiotkę... Muszę znowu zacząć żyć, tylko jak to zrobić, skoro bez niego wszystko traci sens 😢
Boże, dlaczego drugi raz postawiłeś go na mojej drodze. Mógł wtedy pójść w swoją stronę, wtedy jeszcze pozwoliłam mu odejść, mimo tego, że go kochałam. Ale łatwiej mi było się pogodzić. Na odległość i bez widzenia się, wszystko jest prostsze do zaakceptowania. Nie mogłam zapomnieć, ale pogodziłam się.
Boże, dlaczego kazałeś mu znowu namieszać mi w głowie i znowu wrócić, skoro i tak miałeś zamiar mi go ponownie odebrać, no dlaczego? 😥 I to teraz, po tym wszystkim, co było między Nami. W momencie gdy tak bardzo się zaangażowałam, pokochałam go całym sercem i uświadomiłam sobie z jeszcze większą mocą, jak bardzo go pragnę i chce z nim być, bo nie potrafię żyć bez niego. Jak ja mam dalej funkcjonować, kiedy wszystkie myśli są zwrócone w jego stronę, a nie mogę go mieć. Jak mam zapomnieć? Nie potrafię... Ciągle uwielbiam jego ręce, które mnie przytulały, jego słodki uśmiech, blask w jego oczach gdy na mnie patrzył, jego usta, które dotykały moich i przyprawiały o drżenie, jego poczucie humoru, bo jest tak cholernie podobne do mojego, brakuje mi tych żartów, wygłupów i śmiechów razem z nim, naszych rozmów tylko we dwoje... Ale też chwil złych, bolesnych, denerwujących i smutnych, czyli tych wszystkich negatywnych, bo to one uświadamiały mi, że go kocham mimo przeciwności, że chce mu pomagać i być blisko, być mu podporą gdy nie jest kolorowo. A teraz mam to stracić? Mam machnąć ręką i się pogodzić ze stratą, pozwolić żeby mi to uciekło? Boże, dlaczego mi to zrobiłeś? 😢
Czuję, że się skończyła moja radość, bo ona była tylko wtedy, kiedy był ON. Czuję, że odszedł na zawsze i nigdy nie będziemy razem. Czuję się rozbita, nieszczęśliwa, przegrana i nie mam pojęcia, jak mam dalej radzić sobie z moim życiem, skoro bez niego straciło sens.
Boże, skoro już nie możesz sprawić, żeby było jak dawniej, skoro mi GO zabrałeś, to zabierz mi i miłość do NIEGO, bo z nią sobie na pewno nie poradzę 😢
Błagam, pomóż mi, bo już dłużej nie mogę...

sobota, 20 stycznia 2007

Bez zmian 😕

 Siet, ciągle tak samo 😕 Ja już nie wiem, jak Mu przemówić do rozumu. Teraz w ogóle się zachowuje tak, jakby mnie NIGDY nie było. Źle mi z tym, ale nic nie mogę poradzić. Mogę tylko czekać i mieć nadzieję, że się opamięta. Kocha mnie, to nie ulega wątpliwości, jednak z jakiegoś niezrozumiałego powodu próbuje mnie przekonać, że to nieprawda i że będzie lepiej, jak sobie dam spokój... No tak, może bym i dała, ale na pewno nie teraz. Nie w sytuacji, gdy znalazłam swoją drugą połowę tego osławionego jabłka, o którym tak wiele się mówi... Więc sam widzisz, że nic nie będzie z tego Twojego durnego pomysłu 😛

Ja nie wiem, czy On się czuje zakłopotany, niedowartościowany, brak Mu poczucia własnej wartości po tym, co mówiła moja matka?? Na miłość Boską, ale Ty nie jesteś z nią do cholery, tylko ze mną! To przecież nie może być przyczyną tego, co się dzieje w tej chwili... Czy Ty uważasz, że jesteś gorszy i do mnie nie pasujesz, bo nie masz pracy, bo się nie uczysz?? Jezu, dla mojej przyjemności to ja mogę rzucić i studia, i robotę, żebyś tylko przestał się wygłupiać 😄 Te rzeczy nie mają dla mnie większego znaczenia... W pracy nie czuję się spełniona, uczyć też mi się nie chce, bo przez to, że mnie nie chcesz, to wszystko straciło dla mnie sens... to się dla mnie nie liczy tak bardzo jak Ty, uwierz mi 💚

Czasem się zastanawiam, czy kiedyś nie miałeś podobnej sytuacji. Może Cię ktoś wtedy zranił i cierpiałeś, i teraz się boisz, że mogłabym zrobić to samo... Ale to niemożliwe, nie mogłabym tego zrobić, bo czułabym się tak samo jak Ty, pękło by mi serce. Po prostu nie wiem co mam myśleć. Chciałabym, żeby to się skończyło, żeby było jak dawniej...

Jezu, przecież jeszcze 10 dni temu planowaliśmy się spotkać, dziś albo jutro, albo w oba te dni... jeszcze niedawno mówiłeś, że mnie kochasz... a teraz nagle mam Cię zapomnieć i udawać, że się nic nie stało i że tak będzie lepiej?? Nie potrafię. Będę czekać, słyszysz?? Nie możesz mi tego zrobić... 

Kocham Cię bardzo 😘