Jak zwykle mam więcej szczęścia niż rozumu 😄 Przyznaję się do tego bez bicia i jest mi z tym dobrze 😛
Ostatnio w notce pisałam... nie mam po co przytaczać, bo jak co, to sobie przeczytacie 😉 W każdym razie poszłam do pracy w poniedziałek (dziesiątego) 😁Pracuję sobie, pracuję i nagle przychodzi "moja stażowa opiekunka do spraw urlopowych" 😃 Stwierdziła, że muszę wykorzystać 6 dni urlopu i od jutra (jedenastego) powinnam do pracy nie przychodzić 😅 Widzicie, że ta zasada jest bardzo do mnie adekwatna? 😋 Rozumu to mi chyba nigdy nie przybędzie, ale i tak miałam (i w sumie ciągle mam) szczęście 😆 Także od wtorku byczę się w domciu 😄 Byczę się to jest świetne słowo, określające mój stan rzeczy, ale chyba mi się należy w końcu nie? Zdałam przecież na DRUGI ROK, po wielu trudnych przejściach i niepowodzeniach, płaczach i ogólnej depresji... i należy mi się jakaś rekompensata za te "uczelnianie cierpienia" prawda? 😛
I co się to dzieje w ogóle, opuściliście się ostatnio czy co? Czy to może ja się zrobiłam tak nudna, że szkoda marnować czasu i chęci na czytanie? Mam jednak nadzieję, iż się poprawi ten stan rzeczy, bo nie wiem czy w innym wypadku będzie sens dalej to ciągnąć 🙈Taka mnie naszła refleksja, bo sprawdziłam ostatnio blogowe statystyki i niestety nie ma się czym chwalić. Ale to może tylko chwilowa "niedyspozycja". W każdym razie przerażająca... troszeczkę, żeby nie pisać czarnych scenariuszy zaraz 😜 I tak Was kocham, cmokaski przesyłam. Moje słoneczka kochane 😁
Ostatnio w notce pisałam... nie mam po co przytaczać, bo jak co, to sobie przeczytacie 😉 W każdym razie poszłam do pracy w poniedziałek (dziesiątego) 😁Pracuję sobie, pracuję i nagle przychodzi "moja stażowa opiekunka do spraw urlopowych" 😃 Stwierdziła, że muszę wykorzystać 6 dni urlopu i od jutra (jedenastego) powinnam do pracy nie przychodzić 😅 Widzicie, że ta zasada jest bardzo do mnie adekwatna? 😋 Rozumu to mi chyba nigdy nie przybędzie, ale i tak miałam (i w sumie ciągle mam) szczęście 😆 Także od wtorku byczę się w domciu 😄 Byczę się to jest świetne słowo, określające mój stan rzeczy, ale chyba mi się należy w końcu nie? Zdałam przecież na DRUGI ROK, po wielu trudnych przejściach i niepowodzeniach, płaczach i ogólnej depresji... i należy mi się jakaś rekompensata za te "uczelnianie cierpienia" prawda? 😛
I co się to dzieje w ogóle, opuściliście się ostatnio czy co? Czy to może ja się zrobiłam tak nudna, że szkoda marnować czasu i chęci na czytanie? Mam jednak nadzieję, iż się poprawi ten stan rzeczy, bo nie wiem czy w innym wypadku będzie sens dalej to ciągnąć 🙈Taka mnie naszła refleksja, bo sprawdziłam ostatnio blogowe statystyki i niestety nie ma się czym chwalić. Ale to może tylko chwilowa "niedyspozycja". W każdym razie przerażająca... troszeczkę, żeby nie pisać czarnych scenariuszy zaraz 😜 I tak Was kocham, cmokaski przesyłam. Moje słoneczka kochane 😁
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz