Translate

wtorek, 27 lutego 2007

Powódź domowa 😅

Ale mieliśmy wczoraj ubaw... a najgorsze, że to wcale zabawne nie było. Można powiedzieć, że nawet tragiczne.

No mamusia miała atrakcje w trakcie kąpania się, nie ma co 😀 Ciekawe, jakie to uczucie. Stoisz nago, a z pralki tryska woda i zalewa Ci mieszkanie... Jezu, ale ten tekst mamy to powinno się gdzieś wyryć na wieczną pamiątkę i najlepiej jeszcze w miejscu najczęściej odwiedzanym przez ludzi 😂

Ja, brat i ojciec próbujemy zażegnać kryzys, a mama wrzeszczy z łazienki: "Cholera łapcie tą wodę!!! przecież ja goła jestem" (zanosiłam się ze śmiechu 😂😂😂). To straszne, okropne - ale jestem złośliwa wredota 😄

Także mieliśmy niezły bigos potem... woda z pralki zalała łazienkę, że trzeba Nam było brodzić jak czaple 😆W przedpokoju było trochę lepiej, ale i tak wyszło z tego jezioro Michigan 😛

A dalej woda spłynęła na dół na babciny korytarz, schodami i po barierce niczym wodospad Niagara 🤣

O, taki właśnie :D

Widzicie, nawet nie wychodząc z domu można przeżyć chwile grozy... szkoda tylko, że jakoś wcale nie byliśmy tym przerażeni 😀 A całkiem odwrotnie, uśmialiśmy się do łez 😛

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz