"Może, gdybyś był kimś innym, niż jesteś,
Jak srebrzysty pył uniósł się na wietrze,Może, gdybyś był motylem w mej dłoni,Chociaż jeden dzień, chociaż jedną noc,Może, gdybyś był słowem w moich ustach,Kołysanką, gdy kładę się do łóżka,Mógłbyś nawet zobaczyć każdy z moich snów,Ile dla mnie znaczysz, więc zasypiam już.Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.Wolisz być sam, zupełnie sam.Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną świat.
Może, gdybyś był ogniem, w którym spłonęI kroplami łez, co spadają w me dłonie,Może wtedy pokochałabym każdy nowy dzień,Może wtedy zapomniałabym, że to tylko sen.
Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.Wolisz być sam, zupełnie sam.Ale Ty jesteś zimny, jak lód, obojętny jak głaz.Nie sprawię, byś chciał dzielić ze mną mój świat."
Ach, jak ten tekst pasuje do tego, co przeżywałam. I w sumie nadal przeżywam... ale już jest trochę lepiej, więc coś naskrobię ;) Jeszcze przeczytałam dziś ten artykuł - pomógł mi on o wiele bardziej niż wszystkie te ckliwe zapewnienia innych, że będzie dobrze, że dalej będzie tak jak kiedyś...Cholera! Właśnie się kurna nie ułoży, teraz to wiem :P W dodatku nie mogę się przemóc, żeby zadzwonić, napisać... tak bardzo mi Go brak. Tych naszych rozmów, że mogliśmy się razem śmiać i żartować z tych samych rzeczy :) Ale nie mogę, po prostu nie mogę. Zresztą znowu zaczęłabym te swoje banalne gadki... czasem to nawet sama siebie nie mogłam słuchać, samej siebie nie poznawałam w ogóle :DJak pisze Maurycja, osoba porzucona, w desperacji popełnia 2 zasadnicze błędy. Jednym z nich jest to, że: "Zasypuje osobę, która odeszła tysiącem zapewnień o miłości i oddaniu, bombarduje nasączonymi szantażem emocjonalnym smsami, wymyśla całe mnóstwo pretekstów, żeby jednak zachować ciągłość kontaktu (...) Na nic się zda wchodzenie na coraz wyższe tony rozedrgania serca, na nic obietnice".Cóż, taka prawda... nawet nie wiedziałam, że to nie tylko mój problem. A to co mówi Maurycja jest właśnie dowodem, że jestem jedną z wielu. W ogóle cały ten tekst jest niesamowity, po prostu zdziałał cuda :)Kocham Go - to pewne, ale już się z tym tak strasznie nie czuję. On kocha mnie, tak mi się zdaje, tylko się pogubił. Nie chce mnie już widzieć nawet. Z tym chyba też się pogodziłam.W ogóle ten tekst Maurycjowy napawa mnie optymizmem... "na jednym facecie świat się nie kończy" ;) Muszę tylko cierpliwie poszukać."Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości", ale teraz wystarczy tylko JĄ przelać na kogoś innego :D I ja to zrobię. Może nie dziś, nie jutro czy za rok, ale na pewno w przyszłości ;) A ON niech żałuje i tyle :PMam nadzieję, że coś się odmieni. Jednak jeśli nie, to nie stanie się aż tak wielka tragedia jak myślałam niedawno jeszcze :P I wiecie co?? Przestałam czytać te wszystkie "love story", jupiiii :P Powoli powraca dawna Edzia - to cudowne uczucie... bo jak ja zaczynam już romanse czytać, to jest naprawdę źle :P Ale dość o tym, jest coraz lepiej i to się powinno liczyć najbardziej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz