WIOSNA... Kto by pomyślał, że tak się ucieszę z tego powodu. Chociaż z drugiej strony po tych mrozach i zimnie jest to w sumie zupełnie zrozumiałe 😉Wprawdzie moją ulubioną porą roku jest lato, ale wiosna dla mnie to taki okres przejściowy. Wstęp, początek letnio-wakacyjnego szaleństwa i odpoczynku zarazem. Kochana wiosenko, nareszcie jesteś 😍 Moje słoneczko, takie cieplutkie i ogrzewające zmęczoną duszę i ciało...
Teraz miałam zjazd na uczelni i po tym weekendzie
jestem kompletnie wyczerpana. Wstawanie rano 2 dni z rzędu, i to jeszcze do
czegoś, czego mam dość zupełnie, to nie jest jednak odpowiednie zajęcie dla
mnie. Pewnie dlatego tak potwornie się męczę. Ale cóż, nie mogę za długo o tym
myśleć, bo zrezygnuję. To zas byłoby bardzo złym posunięciem z mojej strony w
tej akurat chwili.
Ach, taka piękna wiosna, a ja znowu zaczynam wpadać w
ten pesymistyczno-depresyjny nastrój. I po co? Potrzebuję jakiegoś systemu
alarmowego, który by mnie ostrzegał, że muszę się mieć na baczności... tak jak
sejsmograf przed trzęsieniami Ziemi 😄 Ale czegoś podobnego chyba jeszcze nikt
nie wymyślił, przynajmniej ja nic o tym nie wiem.
Mamy za sobą pierwszy dzień wiosny, jak miło 😊 Od razu człowiekowi lepiej na duszy się robi. Wszystkiego dobrego życzę, i czego sobie tylko zapragniecie żeby Wam się układało tak pięknie, jak piękną mamy wiosenkę za oknami 😍
Słonko jest już coraz wyżeji uśmiecha się do nas wesoło.
Chmurki białe są na niebie,
to wiosna, wiosna wokoło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz