Dni Bolesławia - i jak to bywa z wieczornymi imprezami, jeśli
mój A. wtedy przyjeżdża, to potem zostaje u mnie na noc. Rodzicielka moja nie
jest oczywiście tym zachwycona niestety, ale w końcu jak się ma osobistego
"ochroniarza", to się powinna cieszyć ostatecznie, bo nie dość, że
popilnuje, to jeszcze uwielbia najlepszą córeczkę, jaką mamusia posiada (w
sumie to innego wyjścia nie widzę, skoro jestem jedna 😛), więc żadne męty bolesławskie jej
przypadkiem z parku nie ukradną 😄
W
sobotę się pojawił około 20:30. Ciężko było się tu dostać z Krakowa, a w
dodatku trzymali go w pracy strasznie długo i się to wszystko rozwlekło w
czasie po prostu.
Ale
to nic, najważniejszy koncert się miał rozpocząć dopiero, jeszcze Big Cyc się
wtedy zaczynał nagłaśniać i im to ewidentnie nie szło, bo w efekcie końcowym
było prawie półtorej godziny opóźnienia. No cóż, ja całe to zamieszanie
skwitowałam tylko jednym zdaniem później: jaki zespół, taka ekipa techniczna 😜 Tak ogólnie za Skibą i spółką nie
przepadam, więc pewnie dlatego 😉 Chociaż niektóre piosenki mają
fajne rzeczywiście i całkiem dobrze się przy nich bawię, także ostatecznie mi
się podobało.
No
poszaleliśmy ładnie tam - gardło sobie zdarłam, grzywą pozarzucałam również, to
po takim opisie chyba widać jak było 😂 A jeszcze zespół się okazał
honorowy, bo mimo opóźnienia koncert trwał tyle, ile organizatorzy zaplanowali,
więc mnie zaskoczyli pozytywnie 😁
Potem
mieliśmy zabawę taneczną, aż się zdziwiłam, że tak dużo osób zostało -
musieliśmy się naprawdę nieźle namęczyć, żeby nikogo nie podeptać ani nie
potrącić przypadkiem 😄 I może śmiesznie to brzmi, ale w
sumie pierwszy raz z moim Słońcem się bawiliśmy na parkiecie. Właściwie to
wcześniej się zastanawiałam, czy będę pokiereszowana bardzo czy tylko trochę 😛 Ale się okazało wszystko cudownie,
także o nasze przyszłe wesele się w ogóle nie martwię: dzięki Ci Panie za
Archiego 😄💘
Natomiast
w niedzielę sobie odpoczywaliśmy już cały dzień. I jak przystało na grzecznego
chłopca (prawie 😂) około godziny 21 wrócił do domu w
Krakowie. Już się nie mogę doczekać, kiedy nie będę musiała się z Nim żegnać na
tyle czasu. Te spotkania są stanowczo za krótkie... Nie wiem, czemu ta praca go
tam tak trzyma, przecież po budowlance to wszędzie by znalazł moim zdaniem.
Ambitny. Bo podejrzewam, że na tym zadupiu to pewnie za długo by musiał czekać,
żeby cokolwiek odłożyć na jakąś przyszłość. Z jednej strony rozumiem, ale z
drugiej nie chcę już więcej tęsknić 😉
W
każdym razie pogoda weekendowa się udała bardzo, więc całe świętowanie wyszło
naprawdę wspaniale - miejmy nadzieję, że za rok też będzie takie 😊
U mnie też przez weekend były dnia miasta :3
OdpowiedzUsuńLato kalendarzowe się zbliża wielkimi krokami, to pewnie tak się zaczną i festyny jak ja to nazywam :D W sumie całkiem fajny to jest pomysł, bo i promocja miasta, i się pobawić można :) No ja to lubię na przykład :P
UsuńJa też ostatnio miałam dni miasta <3 ohoho.
OdpowiedzUsuńNajlepiej jest spędzić taki koncertowy czas z ukochanym! Ja jak pierwszy raz pojechałam do miasta mojego chłopaka to właśnie trafiłam na dni jego miasta! To było niezapomniane - znaleźć się w obcym miejscu przy ukochanym! <3
No widzisz, to się też pobawiłaś <3 huehue.
UsuńWiem, lepiej być nie może. W zeszłym roku byliśmy razem, chociaż tak nie do końca jeszcze jako para :D A teraz już oficjalnie <3 Rewelacja - no u Niego w Krakowie nie miałam na razie okazji, ale nadrobię :P