Cześć ludziska 😘 Przeniosłam się tutaj z mojego starego wysłużonego
myloga, cieszycie się? 😄 One wiedzą mam nadzieję, do kogo to piszę przede wszystkim 😉
Może zdobędę nowych czytelników teraz? Ale żeby tamten blog nie leżał tak całkiem odłogiem, to tam też możecie komentować te moje starocie... Zwłaszcza że muszę się tam pojawić raz za czas, żeby mi go nie usunęły mendy z administracji 😄 Zrobię sobie z niego fotobloga może? Nie wiem, pomyślę nad tym jeszcze 😛 W sumie to możecie coś podpowiedzieć, się nie pogniewam 😄
OK. Ale wracając do tego, co miałam w zamyśle, to postanowiłam napisać coś ala opowiadanie. Nie wiem, czy mi wyszło, więc poproszę o jakieś sugestie 😛
Zdaje mi się, że w życiu się tak nie ubawiłam w Prima Aprilis 😃 Mam wrażenie, że niewiele osób nadąża za "edziowatym" tokiem rozumowania 😂 Dlatego pewnie te moje żarty primaaprilisowe zwykle nie docierały i nie uważali ich za godne tego święta 😄
Dzięki Ci Boże za Archiego 💘 Kocham Cię Skarbie 😂
Ale do rzeczy. Otóż:
Cały dzień się zastanawiałam nad dobrym dowcipem, takim, żeby był mniej więcej prawdopodobny, bo przecież gdybym wymyśliła jakąś niestworzoną historię, to kto w nią uwierzy niby 😄 Z mamą zaczęłam konsultować w końcu, bo faktycznie miałam niezły problem, ale nawet z jej pomocą szło to jak po grudzie 😛
- Powiedz mu, że z nim zrywasz - stwierdziła mama. - W sumie to chciałabym wiedzieć, co wtedy zrobi, to by mogło być ciekawe. - Zachichotała, z dłonią przy buzi.
Spojrzałam tylko spode łba, bo nie za bardzo ten pomysł mi przypadł do gustu szczerze mówiąc.
- Albo wiem - powiedziała moja rodzicielka. - Powiedz mu, że jesteś w ciąży.
No myślałam, że normalnie z krzesła spadnie, tak się śmiała 😄 Dobrze, że akurat nic nie jadłam w tym momencie, bo chyba bym się udusiła, stanęło by mi wszystko w gardle zapewne 😛
- No weź. Co ja wiatropylna jestem? - Uśmiechnęłam się szeroko, patrząc na mamę. - Gdyby to policzyć, to musiałabym być w trzecim miesiącu. Więc chyba nie bardzo.
A żeby ją jeszcze dobić za ten pomysł z zerwaniem, podeszłam do lustra, stanęłam bokiem i zapytałam: - No i jak mamo, widać coś?
Roześmiałam się w głos, bo już nie wytrzymałam po prostu 😄 W życiu by nie uwierzył w taki żart... może i faceci nie zauważają podobnych rzeczy, ale z tym to na pewno mój Prima Aprilis by nie przeszedł. Natomiast sam skutek, który wyniknął z mojego gestu był identyczny z zamierzonym, bo kiedy spojrzałam na matkę, wyglądała jakby połknęła ość tak co najmniej 😂 *ależ jestem złośliwa, co?
- Dobra. - Klasnęłam w ręce. - Może powiem, że mamy straszną pogodę, że wichura była, i nam dach zerwało. Że się musimy wynieść z domu, już jesteśmy spakowani właściwie i czy moglibyśmy na czas remontu przyjechać. - Zachichotałam.
Tym razem to mama spojrzała na mnie spode łba 😄 Pomyślałam sobie:
"Oho, chyba głupi pomysł".
- Córcia, nie przesadzaj może co? - rzekła. - To ja tu nie mogę spać, się boję, żeby nam sufit na głowy nie spadł, a Ty mi tu...
Mina matki nie wróżyła nic dobrego, więc zamilkłam. Myślałam, myślałam, a że zbliżała się pora, że mój Archie pewnie będzie wracał niedługo do domu i ja dalej nie wiem, to napisałam coś bez sensu w ogóle, bo byłam pewna, że nic nie będzie z tego żartu. W końcu się już znamy szmat czasu, Archie zdążył poznać rodzicielkę prawie tak samo jak ja, więc dobrze sobie zdaje sprawę, "z czym to się je" 😄
Naturalnie pochwaliłam się jej, że napisałam, że się zgodziła, żeby przyjechał do mnie na całe święta 😛 Oczywiście w dodatku naraziłam się przez to na święte oburzenie, że jak tak mogłam, że przecież uwierzy, zwali jej się do domu na trzy dni... Ona po prostu jest staroświecka strasznie i uważa, że chłopak nie powinien zostawać u dziewczyny na noc, że to nie wypada, że z powodzeniem sobie może u mnie siedzieć ile chce, ale potem niech wraca grzecznie do siebie. I takie tam.
- No proszę Cię! - wykrzyknęła ze śmiechem mama. - To w końcu komu ten Twój Prima Aprilis miał być, mnie czy jemu?
Uśmiałyśmy się niemiłosiernie, no i mleko się wylało jak to mówią, ale stwierdziłam, że to niemożliwe, że nie uwierzy i żeby się nie martwiła. Jakież było moje zdziwienie...
Po pewnym czasie dostałam smsa zwrotnego:
"To gadałaś z nią, czy sama to zaproponowała?"
Ja:
"Taa, sama. No skąd 😄
Pół dnia jej marudziłam, to chyba dla świętego spokoju w końcu się zgodziła."
A że coś długo nie odpisywał, to dodałam:
"I najlepiej to jakbyś zabrał swoich rodziców jeszcze. Bo wiesz, powinniśmy chyba pogadać tak wszyscy wspólnie, o przyszłości, skoro ja w ciąży jestem. No i oświadczyny jakieś zorganizować."
Normalnie uwierzyć nie mogłam, że się dał wkręcić 😂 Trzy razy chyba tamtego smsa czytałam, poważnie 😛 Dlatego dopisałam całą resztę, żeby już nie było wątpliwości, że to Prima Aprilis. Przecież mama by zawału dostała. Także musiałam coś wykombinować, żeby nie myślał, że będzie mógł nocować 😄 I się zdziwiłam kolejny raz, bo mimo tego, że wreszcie zareagował, to zupełnie nie tak, jak miało być w moich teoretycznych planach 😂
Sms od Archiego:
"Co ku.wa? Ty wiatropylna jesteś? Coś Ty mamuśce powiedziała? W jakiej ciąży 😄
Ja nic o tym nie wiem 😛
"
Kompletnie mnie zamurowało, więc już bez owijania w bawełnę, żeby uratować sytuację, odpisałam:
"Kochanie, a spójrz na datę 😘
Nie no bez jaj, Ty tak poważnie? 😂
"
On:
"Ty, bez takich żartów 😛
Czyli ..uj wielki i bąbelki ze świąt? 😛
O Ty mendo 😘
"
Swoją drogą genialne powiedzenie, nie słyszałam tego jeszcze i sobie na pewno zapamiętam - zabawne naprawdę 😄
Zaczęłam potem mu opowiadać, że miałam ubaw jak nigdy chyba 😆 Że jak kombinowałam ten żart, to planowałam jeszcze napisać, że byłam na imprezie i nic nie pamiętam, a koleś się ulotnił, i to jego dziecko, ale że on to chyba mnie samej nie zostawi, skoro i tak myślimy nad ślubem... Jednak byłam przygotowana, że od razu się skapnie 😛 Niestety kiedy zobaczyłam, że ciągle mi się żart udaje, czym mi załatwił przeponę prawdopodobnie, bo tak się śmiechem zanosiłam, to stwierdziłam, że dłużej tego nie pociągnę. Więc odpuściłam tę imprezę.
Kurde, przecież gdybym nie napisała prostu z mostu: "Prima Aprilis", to kto wie, ile bym musiała jeszcze przecierpieć 😂😂 Sorry, ale ja mam jedno zdrowie tylko 😄
No i taka historia - uśmiałam się jak hiena, a teraz będę ze trzy dni się zbierać pewnie po tym wszystkim 😛 Ubaw po pachy. Poza tym czy to moja wina? Przecież zna moją matkę, wie co ona myśli o nockach, więc powinien dodać dwa do dwóch 😄 Co ja poradzę? Trzeba było się chwilę zastanowić - mógł od razu na to wpaść, że z tym smsem to chyba coś nie teges 😛
Ciekawe jak mi się Kotuś "odwdzięczy" teraz, bo nie sądzę, żeby to przeszło bez echa 😂 Swoją drogą niby głupia koncepcja, i pewniak, że nic z wyjdzie - w końcu kto by wykombinował, że coś nieprawdopodobnego teoretycznie, się okaże takie w skutkach - a jednak Archie się dał nabrać. Zrobiłam żart, który się udał stuprocentowo tym razem. Niesłychane 😃 Chociaż...
Nie no, pójdę przez te swoje pomysły do piekła kiedyś. Prościutko przez
highway to hell 😂😂 To jest kurna nawet więcej niż pewne 😄 Na razie 😘